W mińskim szpitalu

Naszym dojrzałym i utytułowanym naukowo czytelnikom SOR przypomina się głównie jako szkoły oficerów rezerwy. Od środy, 9 lipca powinien się kojarzyć ze Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym, który oficjalnie otwarto po trzech latach budowy. Jego znaczenie dla mińskiego szpitala i powiatu jest wręcz strategiczne

Ratunkowy zwiastun

W mińskim szpitalu / Ratunkowy zwiastun

Z ulicy wygląda jak pawilon hurtowni z olbrzymimi, uchylnymi drzwiami. To izba przyjęć z salami pierwszego ratunku i garażem na co najmniej cztery ambulansy. Oddział ratunkowy to głównie parterowa przystawka do części byłej interny, którą przed kilkoma laty wprowadzono w miejsce oddziału zakaźnego. Wszystko kosztowało 6,6 mln złotych, z czego 2,5 mln dołożył urząd marszałkowski. Najwięcej kosztowało wyposażenie, którego nie powstydziłyby się renomowane kliniki.
Tę nowoczesność tak dobitnie podkreślał dyrektor Andrzej Poziemski, że omal nie doprowadził do katastrofy personalnej, chcąc bez kartki przedstawić wszystkich vipów.
- Obyście mieli jak najmniej pracy, a uśmiech niech tu więcej znaczy od najlepszego lekarstwa – życzył lekarzom i pielęgniarkom SOR-u kanonik Dariusz Walicki. Proboszcz nie tylko poświęcił wnętrza oddziału, ale też podarował mu okazały krzyż.
Starosta Antoni J. Tarczyński przypomniał zaś, że oddział ratunkowy był przez ostatnie trzy lata priorytetem inwestycyjnym, ważącym na roli powiatowej służby zdrowia. SOR będzie służył głównie pacjentom, ale też polepszy warunki pracy lekarzy i pielęgniarek, a całemu szpitalowi przysporzy funduszy z NFZ. Fakt, że z początku będzie je zjadała amortyzacja, ale dziś szpitale bez oddziałów ratunkowych nie mają racji bytu.
To jeszcze nie koniec, a właściwie początek wszelkich zmian w SP ZOZ. Oprócz dalszych remontów, a szczególnie psującej wrażenie elewacji, szpitalowi potrzebne jest lądowisko dla helikopterów. To śmiałe plany, to również miliony, a więc konieczność starań o fundusze z zewnątrz, także unijne.
Poseł Czesław Mroczek przypomniał, że miński oddział ratunkowy będzie służył również przyszłej autostradzie, a posłanka Teresa Wargocka gratulowała inwestorom konserwacji, dając jednak do zrozumienia, że SOR to dopiero zwiastun dalszych inwestycji w SP ZOZ.
Nie wiadomo, kto je będzie realizował, gdyż pierwszy konkurs na nowego dyrektora nie wypalił. Pełniący wciąż jego obowiązki Andrzej Poziemski przedstawił dra Jarosława Tomczaka, któremu (po 20 latach pracy na chirurgii) powierzył kierowanie szpitalnym ratownictwem, tj. oddziałem i pogotowiem. Po przecięciu wstęgi zawieszonej między łóżkami sali resuscytacyjno-zabiegowej, dr Tomczak w towarzystwie Anny Przedlackiej zastępującej pielęgniarkę oddziałową pokazał pozostałe sale z sześcioma łóżkami, z których dwa służą intensywnej opiece medycznej (OIOM), a cztery – obserwacji pacjentów. Ich droga jest już ściśle określona – od zabiegów przywracających podstawowe funkcje życia po intensywną opiekę medyczną, obserwację lub  adekwatny do choroby odział szpitalny.
Jeszcze miński SOR śpi, a jego pobudka uzależniona jest od podpisania kontraktu z NFZ. Na razie kierownik Tomczak chce do nowego skrzydła przenieść izbę przyjęć. Zarabiają na niej 2,5 tysiąca złotych na dobę, a SOR może dać ponad 6 tysięcy. Będzie w nim pracowało 5 lekarzy, tyleż ratowników i prawie 20 pielęgniarek. Skąd ich wziąć? Doktor Tomczak jest dobrej myśli, bo zachętą będzie praca na nowoczesnym sprzęcie. Przydałyby się również pieniądze na intratne dla personelu etaty, gdyż SOR z izbą przyjęć i pogotowiem ratunkowym to wizytówka każdego szpitala. Oby ruszyła jak najszybciej, ale bez nas w roli pacjentów.

Numer: 2008 29   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *