- Szukajcie, a znajdziecie – przypomniał sobie to nowo testamentowe zawołanie Stanisław Rzyszkiewicz i... znalazł oczko par, które przeżyły ze sobą 50 lat, a wśród nich dwie z prawie brylantowym stażem. Szef mroziańskiego USC zaprosił je jak zwykle do świetlicy przy ul. Spółdzielczej w Mrozach Południowych
Medalowe łowy

Aż 21 par ze średniej gminy to plon aż nadto obfity. Okazało się jednak, że na tegoroczną uroczystość wręczenia medali prezydenckich USC w Mrozach zaprosił dwa roczniki – 1957 i 1958 oraz zgubione w przeszłości dwie pary. Jedna z nich to Halina i Stefan Anielakowie z Guzewa, którzy pobrali się w sierpniu 1951 roku. Jeszcze dłuższy staż małżeński mają Sabina i Marian Dziugłowie z Mrozów, którzy w marcu 2009 roku będą obchodzić 60. rocznicę ślubu.
Pozostałym do małżeńskich brylantów jeszcze trochę brakuje, ale – jak to ujął Stanisław Rzyszkiewicz – 50 lat przykładnego pożycia urasta do symbolu wierności i jest dowodem wzajemnego zrozumienia.
Tegorocznymi wzorami małżeńskiej zgody w gminie Mrozy zostali: Krystyna i Sylwester Borysiewiczowie, Jadwiga i Zenon Budzyńscy, Helena i Franciszek Kazimierscy, Genowefa i Jan Kłosowie, Halina i Stanisław Mołkowie (wszyscy z Mrozów), Regina i Marian Domańscy z Sokolnika, Sabina i Władysław Gójscy z Grodziska, Leokadia i Jan Kawkowie z Lipin, Janina i Jan Kicińscy z Bork, Janina i Henryk Kielakowie z Łukówca, Irena i Zdzisław Komodowie ze Skrudy, Zofia i Marian Muraccy z Małej Wsi, Bernada i Mieczysław Ostrowscy z Lipin, Janina i Jan Paciorkowie z Jeruzala, Zofia i Jan Parobczy z Małej Wsi, Irena i Stanisław Rowiccy z Trojanowa, Jadwiga i Witold Standziakowie z Grodziska, Halina i Zdzisław Wojdakowie z Guzewa oraz Marianna i Stanisław Żmudzinowie z Sokolnika.
Wszystkich przybyłych na uroczystość udekorował medalami wójt Dariusz Jaszczuk, życząc im jeszcze długich lat w zdrowiu. Towarzyszył mu z listami gratulacyjnymi przewodniczący rady Marek Rudka, a do życzeń dołączył się proboszcz Marek Kasprzak z sekretarz gminy – Jadwigą Konowrocką.
Było jak zawsze, z lampką szampana, tortem i chóralnym „sto lat”, ale dla jubilatów to „zawsze” stało się jedynym i – jak twierdzili – niezapomnianym przeżyciem. Już dawno nie słyszeli tylu ciepłych słów, a gdy zaśpiewał Kuba Bajszczak, nie mogli pohamować łez. Kiedy zaś zagrała Kapela Małego Stasia, nawet jej wakacyjny skład przypomniał jubilatom, że trzeba też zatańczyć. I tańczyli aż do – też tradycyjnego w Mrozach – deszczu. Z tym, że w piątek, 4 lipca była to burza, wręcz nawałnica wyrywająca z korzeniami najstarsze drzewa. Złote pary przetrzymały niejedną burzę, więc teraz niegroźne im nawet tornado.
Numer: 2008 28 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ