Powiat sesyjny

Widmo dwumiesięcznej kanikuły rozleniwia tylko obiboków. Radni powiatu pozują na kompetentnych i pracowitych, więc by choć w części zarobić na tłustą dietę, wymyślają przed wakacjami niestworzone problemy. W środę, 25 czerwca pobili rekordy naiwnego populizmu, bo akurat znowu przyszło im dyskutować o służbie zdrowia i oświacie

Toną jak szpital

Powiat sesyjny / Toną jak szpital

Na pewno żaden dyrektor mińskiego szpitala nie będzie miał tyle szczęścia co Dorota Boruta, która w roli sprawozdawcy działalności sanepidu wygląda tak samo jak prywatnie. Zaczarowanym jej uśmiechem radnym wystarczy stwierdzić, że co rok jest lepiej i pani inspektor może jechać do Siedlec. Takim profesjonalizmem może się jeszcze pochwalić tylko komendant PSP, Andrzej Belkiewicz, do którego też radni nie mają pytań.
Gdy miński ZOZ jechał na plusie, dyrektor Sobolewski słyszał jedynie narzekania na długą kolejkę do specjalistów. Potem było coraz gorzej, aż kapitan opuścił tonący okręt. Trochę pomógł mu w tym zarząd powiatu, łatając stanowisko spokojnym Poziemskim. Trzeba było jednak ogłosić konkurs na nowego menadżera, co się w końcu zarządowi udało. Niestety, nie udała się próba wyboru dyrektora SP ZOZ, bo obaj kandydaci nie spełnili wymogów formalnych. U jednego zaważył brak zaświadczenia o karalności, a u drugiego - brak referencji z ostatnich 3 lat pracy.
Ta krótka informacja starosty Tarczyńskiego rozpaliła głowy radnym podczas omawiania sprawozdania z ubiegłorocznej działalności SP ZOZ.
Rozpoczęli Kikolski z Wiktorowiczem pytaniami o niedobory i odszkodowania. Okazało się, że straty ZOZ-u zmniejszyły się o 540 tysięcy (z 1,8 do 1,3 mln zł), a 214 tysięcy szpital zapłacił pacjentowi za brak informacji o możliwych komplikacjach podczas operacji. Mimo wzrostu poborów i ponad miliona niedopłaty z NFZ miński ZOZ ma wciąż płynność finansową. W tej sytuacji – zdaniem księgowej Zofii Morawskiej – negatywna ocena szpitala byłaby krzywdząca.
Ale radny Kojro chciał wiedzieć, co o tych zmianach sądzi zarząd powiatu, proponujący rozgrzeszenie dyrekcji ZOZ-u.
- Zarząd zaobserwował mniejsze straty, co przy takiej polityce NFZ wydaje się niezłym osiągnięciem. Poza tym dyrekcja ZOZ nie uruchomiła jeszcze kredytu na płace, choć ma nasze poręczenie – wyjaśniał starosta Tarczyński.
Kojrze to jednak nie wystarczyło. Stwierdził, że szpital i tak tonie, ale wolniej. Nie godzi się również na przedłużanie konkursu, z powodu – jak miał stwierdzić radny Woźnica – że kandydaci byli menadżerami, a nie lekarzami.
- Ja się również nie godzę na opowiadanie takich bzdur – nie wytrzymał wicestarosta Michalik, który przewodził komisji konkursowej.
Radny Kikolski też brał w niej udział i zażądał od Kojry przeprosin. Zamiast nich były brawa dla dyrektora Poziemskiego za – jak to nazwał radny Wyszogrodzki – spokojne prowadzenie ZOZ-u.
Jeszcze tylko Stanisław Woźnica poprosił Kojrę, by mu nie wkładał w usta obcych słów, a starosta namawiał do odrzucenia podziałów i demagogii, bo akurat ochrona zdrowia jest obecnie dla powiatu najważniejsza. Aż 18 radnych przy 4 wstrzymujących potwierdziło prośbę Tarczyńskiego.
W oświacie – zdaniem Romana Jaguścika – wcale nie jest lepiej. Mimo że szkoły średnie mają już nowych dyrektorów (w ZS-1 Małgorzata Beczek, a w Siennicy – Małgorzata Podstawka), to prezes ZNP zarzuca zarządowi nieprzestrzeganie prawa i złe zarządzanie oświatą, a przewodniczącemu Zbrzeznemu - niedopuszczanie związku do publicznego głosu. O co poszło? Jak zwykle o honor i pieniądze, ale ze względu na niebagatelny wymiar problemu, o konflikcie starostwo – ZNP opublikujemy oddzielny artykuł.
Również rozliczenie finansowe ZP ZOZ z aktualnymi pensjami zasługuje na osobny materiał. Tymczasem czekamy na opinie, co zmieniło się w mińskim szpitalu za dyrekcji Andrzeja Poziemskiego. Czy rzeczywiście publiczna ochrona zdrowia w powiecie przypomina wolno tonącego Titanica?

Numer: 2008 27   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *