Podmińscy radni nie przestają się dziwić. Ba, dziwią się coraz częściej i bardziej. Powodów jest wiele – a to nie leci im woda z kranów, a to śmieci same wychodzą z kontenerów, psy dziczeją, a remontowane drobnym tłuczniem drogi kurzą jak na pustyni. Wójtowie dziwią się rzadziej, ale ostatnia prośba dyrekcji autostrad omal nie doprowadziła ich do szoku...
Dziwy podmiejskie

Według nowej koncepcji GDDKiA autostrada z Warszawy do Kukuryk leżących 6 km na północ od Terespola winna przebiegać południową stroną powiatu mińskiego. Część pasa A-2 przetnie więc także mińską gminę na wysokości Podrudzia, Zamienia, Maliszewa, Wólki Iłowieckiej i Grabiny.
- Na takie rozwiązanie trudno się zgodzić, ale wysłucham głosów radnych i sołtysów. Może macie inne zdanie? – pytał wójt Sylwester Dąbrowski. Autostrada ma być budowana niezależnie od obwodnicy Mińska, co oznacza, że mińską gminę będą przecinały cztery szlaki – już istniejąca krajówka, tory oraz obwodnica i autostrada.
Na takie przeoranie okolic Mińska Mazowieckiego jedyną odpowiedzią mogą być protesty. Chyba, że wystarczy pieniędzy na i sieć gminnych dróg, bo tłuczniowe coraz bardziej denerwują, by nie powiedzieć - wkurzają mieszkańców.
- To wina kierowców i to niekoniecznie młodych – twierdzi Marek Nowicki, sołtys Kolonii Karolina.
Co więc robić? Jedni chcą kopać w poprzek dróg rowy, inni stawiać banery z prośbą o powolną jazdę, ale przewodniczący Waldemar Padzik widział najlepszy sposób.
- U mnie na drodze ruchem kieruje sąsiadka ze sztachetą. Mówię wam, nikt nie odważy się szybko jechać – radził kolegom, wywołując śmiech całej sali. Ale to nie był dowcip, bo rzeczywiście wapienny kurz już wywołuje alergie, a może doprowadzi do astmy.
Problemem na podmińskich osiedlach są również psy i śmieci. Okazało się, że jedne i drugie to podrzutki z... miasta. – To miastowi tacy wygodni – mówili sołtysi – a gdy jednego z Chrobrego złapali na gorącym uczynku, ten wolał zapłacić niż sprzątać własne śmieci.
A co robić z psami, gdy wywiezienie każdego z nich do schroniska to koszt 850 złotych? Nie chcą aż tak obciążać budżetu gminy, więc nie pozostanie nic innego jak zabijać po cichu. Tym bardziej, że dziczejące psy w stadzie stają się niebezpieczne dla ludzi.
Wójt Dąbrowski wolał nie ciągnąć tego tematu, wybierając bezpieczniejszą wodę. Jej brak w kilku wyżej położonych wsiach jest efektem podlewania ogródków. Ale nie można podnieść ciśnienia, bo nie wytrzymają instalacje domowe.
We wszystkim potrzebna jest samokontrola i sąsiedzka troska, bo przecież wójt nie postawi na każdej drodze stróża prawa. Sam zresztą nie wie, co z tym kurzem zrobić, bo źle z nim, a z dołami jeszcze gorzej. Znaków na polnych drogach nie postawi, ale muldy wchodzą w grę na specjalny wniosek.
Już bez pisania próśb każdą posesję w gminie czeka kontrola, która sprawdzi porządek i wielkość budynków zgłoszonych do opodatkowania. Takimi sposobami też można wspierać budżet. Tym bardziej, że gminę czeka kanalizacja, a w sali konferencyjnej przydałaby się klimatyzacja.
Sam wójt Dąbrowski też więcej zarobi, bo okazało się, że jego dodatki nie mieszczą się w widełkach płacowych. Po podliczeniu wyszło, że wójtowskie pobory wzrosną do 8525 zł brutto. Radni również jednogłośnie nie poparli projektu budowy autostrady południowym pasem gminy. Zgodzili się jednak na programy naprawcze w szkołach, które osiągnęły najsłabsze wyniki z egzaminów kompetencji. Wizyty wójta szczególnie są pożądane w Hucie Mińskiej i Zamieniu, ale dopiero po przedstawieniu przez dyrektorów konkretnych zmian sanacyjnych.
Ostatnim podmiejskim zdziwieniem było wystąpienie radnego Gruby z Karoliny, który w imieniu własnym i swoich wyborców podziękował wójtowi za ojcowską opiekę nad mieszkańcami. Obyło się bez „stu lat” i litanii do wszystkich świętych.
Numer: 2008 27 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ