Drodzy Czytelnicy

Jeszcze przed tygodniem ulice aż roiły się od uczniów, a tu wakacje już prawie w pełni. Nie ma czasu na szkolne remanenty, choć jeszcze listy przyjętych gimnazjalistów okupują biurka dyrektorów, a wyniki matur wiercą się w szafach okręgowych komisji egzaminacyjnych. Wnet również dowiemy się czy absolwenci gimnazjów szturmowali licea, czy może poszli po rozum do głowy i wybrali szkoły zawodowe. Teraz już nie wiadomo, czy mamy kanikułę pełną gębą, czy tylko półgębkiem

Gęby urojone

Drodzy Czytelnicy / Gęby urojone

Nie lubię wracać do już strawionych artykułów, ale skoro nasz prezydent musiał, to pójdę utartym śladem Wałęsy. On ma teraz kłopoty, bo coś tam zawieruszył, czegoś nie oddał, coś obiecywał, a wszystkim dać nie mógł. No i oblazły go wszy pomówień. Gdyby się wpierw przyznał, nie byłoby sprawy, a nawet peany o odwadze godnej nawróconych herosów. On jednak się zaperzył, a na każdą tezę ma jedną odpowiedź: - To wierutne oszczerstwo! Na potwierdzenie swych racji grozi sądem i milionowymi karami.
Elżbieta Kalińska nie musi zaprzeczać, że niczego z pałacu nie wyniosła, bo speckomisja rady miasta nie potwierdziła zarzutów byłego pracownika z powodu... braku dowodów. Skoro nie ma dowodu, nie ma też winy, a więc oskarżenia Zygmunta Sapińskiego to zwykłe oszczerstwa. Jeśli tak, to sprawa powinna mieć finał w sądzie z powództwa cywilnego Elżbiety Kalińskiej.
Wracam do tego tematu nie bez kozery. Jestem prawie pewien, że zarówno pani dyrektor, jak i jej doradcy nie zrozumieli, że jedynym wyjściem na oczyszczenie osoby i sytuacji jest sąd. Chyba że Kalińska nie ma takiego zamiaru i woli winę złożyć na ujawniającego prawdę. A ta właśnie prawda jest brutalnie prosta – nie każde śmieci da się schować pod dywanem lub w ciemnych kątach. A płaczem i szukaniem współczucia można tylko wzbudzić odrazę.
Właśnie burmistrz Grzesiak ogłosił konkurs na nowego dyrektora MDK. Dla mnie może być „stara” dyrektorka, ale z nowymi pomysłami menadżersko-kulturalnymi.
Tegoroczny wieczór świętojański był miły, ale bez polotu. Ktoś kapryśny mógłby nawet powiedzieć, że nudny i sztampowy, choć małe baletki cudnie tańczyły, a Tamarysze (po długim strojeniu) dotrwali do puszczania wianków. Można mieć tylko pretensje do samych mińszczan, że nie chciało im się tańczyć, śpiewać i w ogóle cieszyć. Czegoś, a może kogoś tu brakuje. Czy czasami nie jakiegoś wodzireja, który niczym spirytus movens zarażałby wszystkich duchem dobrej zabawy?
Niektórzy z nas mają jakąś cudowną moc pozytywnego zakręcania ludźmi. Jak nasze ludowe zespoły, którym wystarczy harmonia i skrzypce, a nawet fujarka, by tańczyć do upadłego całym ciałem. Już nie mogę doczekać się soboty na kazimierzowskim rynku, który pod koniec czerwca zamienia się w wielką salę balową aż do piania kura.
Trzeba umieć żyć nie półgębkiem, a całą gębą, bo nie tylko ładniej, ale też wygodniej. I czarodziej Gombrowicz będzie zadowolony, gdy jego duch każe nam stoczyć pojedynek na miny. Oto spirytus, ale czy movens?
I na koniec o naszej nowej propozycji dla kreatywnych mieszkańców mińskiej ziemi. Chcemy w pierwszej połowie października zorganizować Festiwal Autorów – MIVENA. Prawda, że brzmi ładnie, ale by wybrzmiał, każdy z nas musi przygotować oryginalne dzieła muzyczne, literackie lub plastyczne. Osią festiwalu będzie konkurs piosenki autorskiej z Rozstajami w głównej roli. Na pytania odpowiadam mailowo lub telefonicznie – adres i numer telefonu w stopce redakcyjnej.

Numer: 2008 26   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *