Jeszcze przed tygodniem ulice aż roiły się od uczniów, a tu wakacje już prawie w pełni. Nie ma czasu na szkolne remanenty, choć jeszcze listy przyjętych gimnazjalistów okupują biurka dyrektorów, a wyniki matur wiercą się w szafach okręgowych komisji egzaminacyjnych. Wnet również dowiemy się czy absolwenci gimnazjów szturmowali licea, czy może poszli po rozum do głowy i wybrali szkoły zawodowe. Teraz już nie wiadomo, czy mamy kanikułę pełną gębą, czy tylko półgębkiem
Gęby urojone
![Drodzy Czytelnicy / Gęby urojone](/artykuly/-3530.jpg?m=1214356770)
Nie lubię wracać do już strawionych artykułów, ale skoro nasz prezydent musiał, to pójdę utartym śladem Wałęsy. On ma teraz kłopoty, bo coś tam zawieruszył, czegoś nie oddał, coś obiecywał, a wszystkim dać nie mógł. No i oblazły go wszy pomówień. Gdyby się wpierw przyznał, nie byłoby sprawy, a nawet peany o odwadze godnej nawróconych herosów. On jednak się zaperzył, a na każdą tezę ma jedną odpowiedź: - To wierutne oszczerstwo! Na potwierdzenie swych racji grozi sądem i milionowymi karami.
Elżbieta Kalińska nie musi zaprzeczać, że niczego z pałacu nie wyniosła, bo speckomisja rady miasta nie potwierdziła zarzutów byłego pracownika z powodu... braku dowodów. Skoro nie ma dowodu, nie ma też winy, a więc oskarżenia Zygmunta Sapińskiego to zwykłe oszczerstwa. Jeśli tak, to sprawa powinna mieć finał w sądzie z powództwa cywilnego Elżbiety Kalińskiej.
Wracam do tego tematu nie bez kozery. Jestem prawie pewien, że zarówno pani dyrektor, jak i jej doradcy nie zrozumieli, że jedynym wyjściem na oczyszczenie osoby i sytuacji jest sąd. Chyba że Kalińska nie ma takiego zamiaru i woli winę złożyć na ujawniającego prawdę. A ta właśnie prawda jest brutalnie prosta – nie każde śmieci da się schować pod dywanem lub w ciemnych kątach. A płaczem i szukaniem współczucia można tylko wzbudzić odrazę.
Właśnie burmistrz Grzesiak ogłosił konkurs na nowego dyrektora MDK. Dla mnie może być „stara” dyrektorka, ale z nowymi pomysłami menadżersko-kulturalnymi.
Tegoroczny wieczór świętojański był miły, ale bez polotu. Ktoś kapryśny mógłby nawet powiedzieć, że nudny i sztampowy, choć małe baletki cudnie tańczyły, a Tamarysze (po długim strojeniu) dotrwali do puszczania wianków. Można mieć tylko pretensje do samych mińszczan, że nie chciało im się tańczyć, śpiewać i w ogóle cieszyć. Czegoś, a może kogoś tu brakuje. Czy czasami nie jakiegoś wodzireja, który niczym spirytus movens zarażałby wszystkich duchem dobrej zabawy?
Niektórzy z nas mają jakąś cudowną moc pozytywnego zakręcania ludźmi. Jak nasze ludowe zespoły, którym wystarczy harmonia i skrzypce, a nawet fujarka, by tańczyć do upadłego całym ciałem. Już nie mogę doczekać się soboty na kazimierzowskim rynku, który pod koniec czerwca zamienia się w wielką salę balową aż do piania kura.
Trzeba umieć żyć nie półgębkiem, a całą gębą, bo nie tylko ładniej, ale też wygodniej. I czarodziej Gombrowicz będzie zadowolony, gdy jego duch każe nam stoczyć pojedynek na miny. Oto spirytus, ale czy movens?
I na koniec o naszej nowej propozycji dla kreatywnych mieszkańców mińskiej ziemi. Chcemy w pierwszej połowie października zorganizować Festiwal Autorów – MIVENA. Prawda, że brzmi ładnie, ale by wybrzmiał, każdy z nas musi przygotować oryginalne dzieła muzyczne, literackie lub plastyczne. Osią festiwalu będzie konkurs piosenki autorskiej z Rozstajami w głównej roli. Na pytania odpowiadam mailowo lub telefonicznie – adres i numer telefonu w stopce redakcyjnej.
Numer: 2008 26 Autor: Wasz Redaktor
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ