Drodzy Czytelnicy

Po przegranej walce, z zaszczytów rezygnowali najwięksi wodzowie, a w obliczu kompromitacji woleli tracić życie, bo droższy był im honor. Polska piłka kopana ma takie rozwiązania głęboko w... nosie, więc nawet po tęgim laniu na Euro 2008 zapewne nic się nie zmieni. Aż trudno uwierzyć, jak PZPN i trener Beenhakker do złudzenia przypominają mińską radę i burmistrza Grzesiaka

Łzy śmiechu

Drodzy Czytelnicy / Łzy śmiechu

Meczu z rezerwami Chorwatów nie zdołałem obejrzeć do końca. Wszystko przez brak patriotyzmu, bo opanował mnie taki śmiech, że aż się popłakałem. A może łzy były z innego powodu? Już nie pamiętam i nie chcę do tego wracać. Pamiętam tylko skandalicznie skandujących przebierańców, że znowu nic się nie stało. Już widzę, jak czołowe polskie kabarety pokazują ten naiwny syndrom polskiego cwaniactwa, bo przecież nie mogą go nie przypominać ku pokrzepieniu serc aż do kolejnych mistrzostw.
Wszyscy podziwiają Boruca, a powinni być dumni z trenera. Za co? Za wszystko – od fatalnego przygotowania drużyny po również fatalną (dla polskiej piłki) odwagę. Może się nią pochwalić, bo i tak wie, że lepszego nad Wisłą nie ma.
Identycznie jest z mińskim burmistrzem, który ma odwagę wodzić radnych za nos, a jeśli trzeba – potraktować ich jak ojciec rozwydrzone bachory. Robi to z takim tupetem, jakby doskonale wyczuwał, że nie zrobią mu krzywdy, a jeśli trzeba – obronią. Ileż to się nagadali o zarastającym krzakami basenie z lodowiskiem, a i tak nic się tam nie dzieje. I nie będzie, póki ograniczony (!) przetarg wisi w próżni, a Holma zamiast płacić kary, ciągnie magistrat do sądu. Zanim to wszystko się skończy minie kolejny rok, a wtedy można już projektować nowy aquapark lub przyłączyć się do starostwa, by zrealizować kompleks przy ul. Budowwlanej.
Radni są dociekliwi, czasem nawet wredni, ale gdy dochodzi do decydujących głosowań, chowają głowy w piasek. Tak się dzieje od lat ze skargami na bezczynność czy złą wolę burmistrza. Sprawę najpierw bada odpowiednia komisja, ale nie pamiętam by kiedykolwiek przyznano rację skarżącym, którzy czują się skrzywdzeni.
Dziwna asekuracja poszła o krok dalej podczas głosowania skargi Zygmunta Sapińskiego na działalność tj. nieprawidłowość w kierowaniu MDK przez dyrektor Kalińską. Nie wiedzieć czemu radny Cichocki – szef komisji społecznej – wnioskował o utajnienie uzasadnienia rozstrzygnięcia wniosku na niekorzyść skarżącego byłego pracownika MDK. Czyżby dlatego, że padają tam epitety o wywożeniu do domu majątku domu kultury, przywłaszczeniu butli z woda mineralną, zniszczeniu pamiątek po Skrzyneckim czy też zamiany ziemi urodzajnej na ziemię o niższej jakości (...)
Rzeczywiście, posądzenie o złodziejstwo chluby nie przynosi, ale skoro to tylko oszczerstwa, to dlaczego Sapiński nie stoi jeszcze przed prokuratorem lub nie tłumaczy się w sądzie? Jeśli zaś prawda, to Kalińska powinna jak najszybciej zobaczyć wagę Temidy. Innych rozwiązań nie ma, a jeśli są, to niech się wszyscy śmieją. Nie inaczej będzie z basenem, z czego zdają sobie sprawę nieliczni.
Odchodząc od śmiechu przez łzy, życzę wszystkim szkolniakom radosnych i pożytecznych wakacji. A jeśli w ciągu dwóch miesięcy coś w szkole będzie się działo, to albo kolonie, albo... strajk.

Numer: 2008 25   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *