- Nieutulony w sercu żal – śpiewał bard Krajewski, przypominając jednocześnie, że za jedyną siną dalą jest dal następna, przynosząca już ból. Polacy, a szczególnie kibice piłki kopanej zdają się drwić z tej lirycznej przestrogi. Wierzą, że niemieckie lanie było tylko wypadkiem przy pracy. Czy po austriackim laniu też zaśpiewają, że nic się nie stało?
Cudne manowce

Komuniści nazwali religię opium dla ciemnego ludu. Nie mogli uwierzyć, że nawet po kilkudziesięciu latach ludzie wrócą do starych, wypróbowanych relacji z Niepojętym. Wiara też jest opium, a gdy nabiera cech stadnych, staje się niebezpieczna dla wolności każdego, kto myśli inaczej. Dlatego większość rozumnych unika bezimiennych tłumów prowadzonych przez natchnionych baranów, a na myśl o wejściu na stadion dostaje gorączki i ma samobójcze myśli.
Tymczasem media i handlowcy nakręcają sprężynę Euro 2008, wzbogacając futbolowych patriotów w coraz wykwintniejsze gadżety, a policję – w dodatkową pracę. Nie narzekam na samą piłkę nożną, która może być i piękna, i ciekawa. Mierzi mnie jedynie ta bałwochwalcza wiara w piłkarzy i trenera, którzy są przecież tylko ludźmi. Jeśli przegrają, to rzeczywiście nic się nie stanie, ale przegrać też trzeba umieć.
Polscy ziemianie (vide str. 13) przegrali z historią. Wielu nie doczekało wolnej Polski, inni trzymali się z dala od zagrabionych majątków, które popadały w ruinę. Szczególnie te zespoły dworskie, które dano w opiekę mieszkańcom czworaków. Znane są przypadki, że ziemię z reformy przepili, a pańskie mienie rozszabrowali. W trochę lepszym stanie zachowały się budynki, w których urządzono szkoły lub administrację PGR-u.
Mimo 18 lat od ogłoszenia końca panowania komuny, spadkobiercy ziemian (często ubodzy) nie mogą odzyskać swojej ojcowizny. Kolejne rządy tłumaczą, że na takie wyrównanie krzywd budżetu nie stać, że o swoje upomną się polscy Żydzi lub Niemcy i nastąpi kolejny rozbiór Polski – tym razem prawno-ekonomiczny.
Jakby zdawali sobie sprawę, że właściwie jest już po herbacie, a nam zostały tylko fusy i fuksy. Nawet bramki strzelają nam swoi, którzy wolą nosić koszulki z czarnym orłem na piersi. Nie łudźmy się - takich Podolskich jest więcej, ba – żyją wśród nas i tylko czekają, by nas pogrążyć. My zaś robimy wszystko, by się jak najszybciej zaprzedać pokusom świata, twórczej łatwiźnie i życiu na kredyt.
By choć trochę ożywić naszych czytelników, ogłaszamy konkurs na najpiękniejsze ogrody przydomowe i balkonowe. Znaną zaradność naszych domowych ogrodniczek niech zobaczą i ocenią wszyscy, a najlepszym nie będziemy żałowali nagród. Wystarczy tylko zgłosić swój ogródek do redakcji, opisać go, podać adres z telefonem i dołączyć do wszystkiego fotografię roślinnego raju. Konkurs trwa od połowy czerwca do końca sierpnia, a więc każdy będzie miał czas sfotografować ogród w dogodnym momencie. Zresztą – można przesłać kilka zdjęć np. trzy. Można też założyć ogródek, by rozkwitł nam w przyszłym roku.
Zapraszam również naszych artystów do komponowania muzyki. Wakacje to również doskonały okres do pracy twórczej, na którą nie mamy czasu w ciągu całego roku. Nasz festiwal autorów promujący oryginalną muzykę i poezję organizujemy w pierwszej połowie października. Ciekawym szczegółów przypominam mój numer telefonu – 608 410 762.
I jeszcze jedno – manowce może są i cudne, ale też niebezpieczne. Z pozoru wydają się rajem, ale nie dajmy się im zwieść. Może jednak z Austrią wygramy...
Numer: 2008 24 Autor: Wasz Redaktor
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ