W Sulejówku

Jeszcze tam nie byliśmy, ale było warto, bo czerwcowe ogrody sztuk Krzysztofa Oraczewskiego to wydarzenie ze wszech miar artystyczne, a do tego pożyteczne. Wprawdzie rzeczywistość była trochę inna od zapowiedzi, ale cóż to znaczy wobec przypiętych gościom skrzydeł...

Skrzydła ogrodów

W Sulejówku / Skrzydła ogrodów

Oraczewskiemu nie trzeba wielkich hal i stadionów. On już siódmy raz gości sulejówczan u siebie, na własnej posesji przy ul. Żeromskiego, która – jak jej właściciel – kryje wiele duchowych tajemnic. Obrośnięta pióropuszem drzew daje schronienie przed słońcem i deszczem, a teraz domu staje się sceną pieśni, poezji i wspomnień.
Tegoroczny czerwcowy ogród sztuk poświęcony był przede wszystkim zmarłemu niedawno Henrykowi Alberowi, którego znamy przede wszystkim ze znakomitego duetu z Januszem Stroblem. Ich gitarowe standardy, jak i własne kompozycje muzyki rozrywkowej z elementami jazzu czy bossa novy, podbiły Polskę i Europę. Gdy po 13 latach duet przestał istnieć, Alber (właściwie Henryk Serafinowicz, rocznik 1948) rozpoczął współpracę z Andrzejem Wyrzykowskim oraz gwiazdami polskiej piosenki – Elżbietą Wojnowską, Grażyną Orszt i najdłuższą (17-letnią) z Edytą Geppert.
Na jego pośmiertny benefis przyjechała Wojnowska, a Orszt (obecnie wdowa – Grażyna Alber) prowadząca koncert wokalistek z własnej szkoły. W skrzydlatych ogrodach zaśpiewały Magda Jabłońska, Kama Baranowska, Dagmara Marczuk, Małgorzata Kozłowska, Antonina Oraczewska, Madgalena Oleksiak i Wioletta Wysocka – nasza sulejówecka korespondentka. Akompanianował im syn Alberów – Bartek.
Prowadzący spotkania Ryszard Rembiszewski anonsował licytację gitary Albera (od 1500 zł) oraz przedwojennych limuzyn (od 105 tysięcy) oraz zachęcał do hazardu na loterii (za 20 zł można było wygrać grafiki, biżuterię, kosmetyki i szkło). A gdy tego było mało, artystki szły między gości z cegiełkami na pomnik Albera, który pośmiertnie otrzymał tytuł zasłużonego dla Sulejówka. Wraz z nim także gospodarz czerwcowych ogrodów – Józef Krzysztof Oraczewski, dołączając z TPS i państwem Zdanowiczami do setki odznaczonych. W ogrodach mówiono także o dyshonorze rady miasta z powodu odrzucenia kandydatury Elżbiety Krzak, kończącej swój żywot jednej z gazet lokalnych i 13. czerwca, który z Dnia Marszałka stał się oficjalnym świętem miasta. Tymczasem do epitafijnej gwiazdy Henryka Albera dołączyły dwie żyjące i w niezłej kondycji estradowej artystki. Pierwsza to Elżbieta Wojnowska, która w krótkim recitalu oprócz szlagieru z Opola ’74 „Zaproście mnie do stołu” zaśpiewała pierwszy raz na scenie „Modlitwę” Okudżawy.
Gwiazdą tegorocznego spotkania była zaś Dorota Stalińska, która zna się z Oraczewskim od 30 lat. Aktorka, pieśniarka i poetka, a teraz - działaczka społeczna była sobą również w Sulejówku. Jak w filmowym „Krzyku”, aktorskim „Przepraszam pana” czy podczas akcji w sprawie świateł na skrzyżowaniu Traktu Brzeskiego z Lubelskim.
Nie przyjechali do Sulejówka Emilian Kamiński i Witold Paszt (Vox), ale doskonale wyręczyły ich miejscowe piosenkarki – Anna Czuba, Kasia Dereń i Diana Dąbkowska.
A pod konarami iglaków delikatnie lało się białe i czerwone wino, którym nasycono smak ciastek od Pustka, Megmy i Oskroby. A na deser otworzył swe ruszta grill z pieczonymi ziemniakami, kaszanką, karkówką i zestawem surówek. Ostatni goście opuszczali gościnne ogrody Oraczewskiego już po północy. Ale darczynne skrzydła urosły wszystkim - tylko różnej wielkości.

Numer: 2008 24   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *