Najpierw został lekarzem ciała, potem lekarzem ducha. Abp Henryk Hoser jest od 24 maja br. nowym biskupem warszawsko-praskim. 66-letni pallotyn 21 lat spędził w Rwandzie i Zairze, a przez ostatnie trzy lata pełnił funkcję sekretarza pomocniczego w watykańskiej Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów
Hoser za Głódzia

Henryk Hoser urodził się 27 listopada 1942 r. w Warszawie, w rodzinie znanych ogrodników, Janusza i Haliny z Zabłońskich. Ojciec zginął w Powstaniu Warszawskim, matka była kobietą wykształconą - znała kilka języków obcych.
Już w liceum im. T. Zana w Pruszkowie zdecydował się studiować medycynę. Jak zaznacza, interesował się biologią, a przy tym większość jego kuzynów wybierała studia związane z tą dziedziną wiedzy. W roku 1960 rozpoczął więc naukę na wydziale lekarskim Akademii Medycznej w Warszawie, który ukończył w 1966 r. Na kolejne dwa lata pozostał na uczelni jako asystent, a w 1969 roku pracował jako lekarz prowadzący internę w szpitalu rejonowym w Ziębicach.
O powołaniu kapłańskim mówi, że spadło na niego niespodziewanie, było nagłym olśnieniem. - Ujawniła się wówczas cała różnica między wyborem zawodu a powołaniem – tłumaczy abp Hoser. – Powołanie do kapłaństwa i życia konsekrowanego przychodzi z góry i staje się wewnętrznym imperatywem, życiową koniecznością. Można ją odrzucić, ale intuicja podpowiada, że odmowa ta nie byłaby szczęściodajna.
Odpowiadając na to wezwanie, w 1969 r. jako lekarz medycyny wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego Księży Pallotynów w Ołtarzewie. 8 września 1970 r. złożył pierwszą profesję zakonną, a święcenia kapłańskie przyjął 16 czerwca 1974 r. z rąk bp. Władysława Miziołka. Na misję do Rwandy wyjechał rok po święceniach. Wcześniej we Francji przygotowywał się do pracy misyjnej w Afryce, jednocześnie zaliczając kurs języka francuskiego i medycyny tropikalnej.
- Nigdy nie żałowałem, że zostałem lekarzem i nigdy nie miałem wątpliwości co do mojego powołania kapłańskiego i do życia konsekrowanego – mówi abp Hoser. Dodaje jednak, że obydwie te dziedziny są zachłanne i zazdrosne, domagają się wyłączności i nie sposób im się oddawać we wzajemnej separacji. Przez 21 lat na misjach w Rwandzie i Zairze ks. Hoser starał się łączyć medycynę z wiarą pracując jako lekarz i misjonarz. Po powrocie do Europy był przełożonym Regii Miłosierdzia Bożego pallotynów we Francji, a od roku 2004 - w Brukseli i duszpasterzem w strukturach Wspólnoty Europejskiej. W 2001 r. współzałożył Afrykańską Federację Akcji Rodzinnej i został jej sekretarzem.
22 stycznia 2005 r. Jan Paweł II mianował ks. Henryka Hosera sekretarzem pomocniczym Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów oraz przewodniczącym Papieskich Dzieł Misyjnych. Nadał mu jednocześnie godność arcybiskupa tytularnego Tepelte. Warto zaznaczyć, że ks. Hoser został pierwszym polskim pallotynem, którego został podniesiono do godności arcybiskupa. Sakrę biskupią przyjął w Rzymie 19 marca 2005 r. Jako dewizę biskupią obrał słowa zaczerpnięte z pierwszego listu św. Jana: „Maior est Deus” (większy jest Bóg). W herb biskupi hierarcha wpisał płomień, który symbolizuje płomień wiary i miłości, który otrzymał w domu rodzinnym i w rodzinie zakonnej, oraz gwiazdę – znak głoszenia Ewangelii po krańce ziemi.
Urzędnikiem na pewno nie zostanę, za to kolejny raz trafiłem do nowicjatu: po prostu muszę się tego wszystkiego nauczyć – mówił tuż po awansie abp Hoser.
- Z takiej nominacji można się tylko cieszyć. Abp Hoser to człowiek nie uwikłany w polskie utarczki z pogranicza polityki czy chociażby z Radiem Maryja. Dlatego prawdopodobnie będzie miał do tego zdrowy stosunek – komentują nominację postępowi biskupi.
Natomiast ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny „Tygodnika Powszechnego” zauważa, że abp Hoser nie jest absolutnie człowiekiem, któremu kariera kościelna jest do czegokolwiek potrzebna. Za każdym razem, gdy dostawał nowe zadanie, przyjmował je bez narzekania i wszędzie przejawiał swoją twórczą mądrość. Czuje się duszpasterzem, ale tę rolę rozumie bardzo mądrze, bo cechuje go ogromny spokój i umiejętność współpracy z ludźmi. Bardzo dobrze, że ma inne studia, to znaczy medyczne. Zapewne to one oraz dalsza praca lekarska uratowały go przed różnymi klerykalnymi odruchami, obawą przed ludźmi spoza Kościoła.
Jeszcze nie wiadomo, kiedy nastąpi ingres nowego ordynariusza DWP.
Numer: 2008 23 Autor: J. Zbigniew Piątkowski
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ