W mińskiej MBP

Przezywają się już nie książkowymi molami (nieraz były to be-mole), a papirusami. Jakby na przekór medialnym modom i nowoczesności, która wciąż jest zagrożeniem dla książek. Ale jako symbole trwania nie chcą maszerować za plecami czytelniczej awangardy, bo dziś biblioteki powinny być centrami informacyjnymi miast i gmin, a nie tylko zwykłymi czytelniami i miejscem wypożyczania książek

Zlot papirusów

W mińskiej MBP / Zlot papirusów

Tegoroczny tydzień bibliotek był już 14. świętem ludzi związanych zawodowo z książkami i ich upowszechnianiem. Za państwowe i samorządowe pieniądze, bo jeszcze tego obowiązku nie sprywatyzowano. Może i na szczęście – nie tylko dla samego czytelnictwa, ale i dla kultury burmistrzowie i wójtowie muszą utrzymywać choć jedną bibliotekę. Niestety, niektóre z nich są niechcianymi w domu babciami, które władze najchętniej zamieniliby w nieczynne muzeum.
Wszystko tkwi w ludziach, więc bibliotekarki z charyzmą również się trafiają. Nie dość, że organizują w gminie kulturę, to jeszcze mają czelność wzywać władze do głośnego czytania. A co będzie, gdy w każdej gminie powstanie mediateka z tuzinem komputerów, szerokim internetem i tysiącami mówionych książek...
Ich nadejście zwiastowała Janina Jagielska ze Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich, która też przywiozła naszym papiruskom odznaki i medale.
Najwyższym rangą tytułem „zasłużonego dla kultury polskiej” odznaczyła Teresę Sęktas-Chanke, świeżo mianowaną dyrektorkę MBP w Mińsku, a medale SBP „w dowód uznania” otrzymały Bożena Szczęsna z Mińska Mazowieckiego i Katarzyna Parol z Wiśniewa.
Były również gratulacje jubileuszowe – Jadwidze Kalisz z Cegłowa za 40 lat, Krystynie Sado z Mińska Mazowieckiego za 30 lat i Bożenie Szczęsnej za ćwierćwiecze bibliotecznej posługi.
Tak pracę papirusów widzi również burmistrz Grzesiak, który już na kolejnym (trzecim lub czwartym) święcie bibliotekarzy wspomina o budowie mińskiej książnicy. Ma powstać jako lustrzane odbicie zabytkowej siedziby sanepidu (byłego budynku starostwa) przy pl. Kilińskiego. Jednak nie tak szybko dojdzie do przenosin, bo radni jak hieny łaszczą się na każdy tysiąc z funduszy przeznaczonych na projekt. Wszyscy o tym wiedzą, ale nawet tak spora łyżka dziegciu nie mogła popsuć nastroju.
Jagielska również nie sprawiła radości swoimi wywodami o kondycji bibliotek, bo przecież czytane informacje to nie elokwentny wykład o książkowych rajach, jakim na pewno nie są biblioteki powiatowe, do których utworzenia nie przymierzyło się jeszcze 17 starostw z Mazowsza. Niezły jest natomiast pomysł, by zbiory lokalu rozszerzyć o kopie dokumentów prosto z miejskich i wiejskich magistratów. Wtedy dostęp do np. planu rozwoju lokalnego czy budżetu byłby na pewno ułatwiony.
Ciekawe, jak obecną sytuację bibliotek i bibliotekarzy oceniłaby Kornelia Skrodzka – mińska protoplastka papirusów. Co roku idą do niej z kwiatami, by nie tylko złożyć hołd, ale i się przypomnieć, że jeszcze są, choć czasy książki w głównej roli już bezpowrotnie minęły. Trzeba mieć jednak nadzieję, że wśród nas nigdy nie zabraknie czytelników, a do biblioteki zawsze będziemy wchodzić jak do świątyni wiedzy.
Trzeba też pamiętać, że majowe dni bibliotekarzy to też święto czytelników, bez których rzeczywiście książnice stałyby się muzeami, a wtedy pomoc MBP w organizacji Festiwalu Chleba też byłaby niemożliwa. Właśnie za goszczenie wśród książek artystów „Mazowsza” dyrektor Sęktas-Chanke otrzymała od naszej redakcji dyplom i festiwalowe filmy. To też dzieła wzbogacające zbiory lokalne.

Numer: 2008 21   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *