W Dębem Wielkim Wielkim

Ostatnią sesję dębskiej rady gminy można by śmiało porównać do polskiego kina – nuda panie, nic się nie dzieje. Tak było, uchwały przechodziły gładko, aż do komunikatów, które zaplanowane były na koniec posiedzenia. W ten błogi spokój wszedł bez pardonu mazowiecki wojewoda, Jacek Kozłowski

Skazana przez wojewodę

W Dębem Wielkim Wielkim / Skazana przez wojewodę

Wszystko szło po staremu, dopóki przewodniczący Andrzej Wieczorek z powagą oświadczył, że wpłynęło do rady pismo od wojewody z zapytaniem, czy rada posiada informacje, jakoby wójt Hanna Wodnicka była skazana prawomocnym wyrokiem. Oświadczenie przewodniczącego wprawiło radnych w konsternację. Wieczorek nie dał otrząsnąć się zgromadzonym z zaskoczenia i przystąpił do odczytania opinii prawnej, którą zamówił, gdy tylko dowiedział się o sprawie.
Wystąpienie wojewody, jak się okazało, dotyczyło sprawy sądowej, jaką wytoczyli Wodnickiej ex wójt Dębego Wielkiego Dariusz Krzewski ze swoimi współpracownikami o to, jakoby wójt Wodnicka zniesławiła ich w biuletynie gminnym. Sprawa toczyła się dość długo i według postanowienia sądu rejonowego w Siedlcach została warunkowo umorzona, a wójt Wodnicka została zobowiązana do wpłacenia 1500 złotych na cele społeczne. To według prawników, którzy przygotowali opinię prawną dla dębskiej rady, jest równoznaczne z tym, że wójt nie została skazana. – Sąd biorąc pod uwagę znikomą szkodliwość czynu, zaniechał ukarania – stwierdzili prawnicy, a nałożenie świadczenia pieniężnego nie znajduje się w spisie kar, więc nie jest karą. Mimo takiego stanu prawnego i jasnej opinii fachowców, o którą mógł postarać się także wojewoda, pismo z organu nadzorczego jednak wpłynęło do radnych. Radnych ogarnęła gorączkowa dyskusja, jak odpowiedzieć na pismo wojewody, który zażądał przesłania dokumentów na temat ukarania Wodnickiej. Padały głosy, aby do Warszawy wysłać właśnie odczytaną przez Wieczorka opinię prawną. Na szczęście stanęło na tym, że rada odpowie, iż nic jej nie wiadomo, jakoby pani wójt została skazana.
Wodnicka ostatnia wychodziła z sali obrad z tajemniczym uśmiechem na twarzy, który mówił: - Ja wiem, kto za tym stoi. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego wojewoda dał się wpuścić w maliny i ośmieszył się wysłanym do rady gminy pismem. Przecież nawet, jeśli Wodnicka we wspomnianym procesie poległaby i została skazana, mandatu by nie straciła. Dlaczego? O tym już niedługo.

Numer: 2008 04   Autor: (pd)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *