Drodzy Czytelnicy

O zaduszkach już dawno zapomnieliśmy, w kościele nastrój adwentowy, w sklepach i na ulicach już prawie święta, a mnie chodzą po głowie wypominki. To przez Himilsbacha, któremu w Mińsku Mazowieckim urządzono fetę godną co najmniej wieszcza Wyspańskiego. Fakt, skala obchodów była proporcjonalna do wielkości grodów, ale w obu przypadkach chodzi o legendę, o pamięć nie do zapomnienia

Mury legendy

Drodzy Czytelnicy / Mury legendy

Bo w życiu trzeba robić to, co się kocha - słyszymy w TV głos Marka Niedźwieckiego, który opuścił radiową „Trójkę”, by przenieść się do komercyjnych „Złotych przebojów”. Miał pewnie powody nie tylko płacowe, ale czyżby zapomniał, że to dzięki publicznemu radiu stał się sławny i zyskał miano medialnej ikony? Kiedy Jana Himilsbacha chciało zatrudnić Hollywood, pod warunkiem nauczenia się kilku zdań po angielsku, ten zrezygnował. Powód był jeden - obawa, że Amerykanie odwołają produkcję, a on zostanie jak głupi z tym angielskim. Każdy by całował szczęście po rękach, on wzgardził.
Głupek czy przewidujący cwaniak, tworzący własną legendę? Odpowiedzi na tak postawione pytanie możemy znaleźć więcej. Szczególnie wtedy, gdy był już nieźle wstawiony, a nawet leżał w rynsztoku.
Staruszce, która strofowała go za picie piwa na środku ulicy powiedział, że nie sieje zgorszenia, a tylko wprowadza do organizmu bajkowy nastrój, gdy zaś zobaczył raz robotników układających chodnik, rzekł filozoficznie: - Tyle dróg buduję, tylko k... nie ma dokąd iść!
Aż się wierzyć nie chce, skąd w tym zakompleksionym na trzeźwo człowieku, a niebezpiecznym po alkoholu awanturniku aż tyle... talentu. A może naiwności i tępoty? Tyle antynomii, ile jego chamskich zachowań, literackich wykwitów w opowiadaniach, kłamstw i nieustannie wznoszonych murów legendy (vide DeHa w dechę, s. 9). Zanim w Mińsku Mazowieckim wzniosą Himilsbachowi pomnik, który może wywołać ogólnopolskie poruszenie, a nawet burzę medialną, nad Srebrną ludzie pytają, czy w tym roku będą mieli lodowisko, a w przyszłym - basen. Dyrektor MOSiR-u zapewnia, że od 15 grudnia możemy się ślizgać, mimo braku ogrzewania i ciepłej wody. Jest za to 120 par łyżew i dobre chęci, by obiekt nie był tylko szarą taflą lodu. Będzie więc muzyka, choinka i punkt gastronomiczny.
Przy Sportowej też spore zmiany, bo wreszcie Mazovia ma sztuczną trawę do treningu. Za 2 lata cały stadion będzie pokryty wiecznie zieloną darnią, a bieżnia - tartanem. Wszystko za 4 mln złotych, a gdyby ktoś uważał, że to koniec, bardzo się myli. Jest już projekt na ośrodek sportowy przy Budowlanej, który będzie spełniał warunki Euro 2012. Wobec takich zamierzeń kłopoty z basenem i zapowiadana kontrola tej inwestycji wydaje się pryszczem. Podobnie jak ptasia grypa w Mińsku, która podobno ma się wylęgnąć przed oknami burmistrza. Za karę, że on nic nie robi z bezczelnym ptactwem na miejskich drzewach.
- Na tym przed wejściem do magistratu powiesił lampiony i myśli, że to wystarczy - ironizuje nasza czytelniczka.
Niech więc oświetli cały Mińsk, może srule się wyniosą. A przy okazji powstałaby legenda o burmistrzu, który uwolnił swoich poddanych od kloacznego syfu i grypy. Himilsbach by wtedy powiedział: - Ptaków się brzydzicie, a latać k... nie potraficie. A z okazji oddania do użytku basenu: - Rybami chcecie być, a milczeć k... nie umiecie. Dostałoby się politykom za bogacenie się kosztem k... łatwowiernych, a piszącym bzdury dziennikarzom, za k... ekshibicjonizm móżdżków.
Och, gdyby żył Himilsbach, byłoby całkiem inaczej. A tak bijemy głowami w mur własnej legendy. Może kiedyś runą...
PS Jeszcze jedna legenda - Staś Woźnica, któremu za zainicjowanie, przygotowanie i prowadzenie zjazdu rodzinnego Woźniców serdeczne podziękowania w imieniu całego klanu Wójcickich składa Jadwiga Dymowska

Numer: 2007 49   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *