DRODZY CZYTELNICY

Niektóre prawdy trzeba przypominać bez ustanku, inne - przy okazji wielkich wydarzeń. Takimi w minionym tygodniu były tragedia polskich pątników i tragifarsa medialna z panem Rydzykiem w roli głównej. Panem, bo trudno po tym, co czyni i mówi nazwać go kapłanem, a nie sposób – ojcem. Po tragicznej śmierci pięciu mińszczan też trudno oprzeć się myślom o rzeczach ostatecznych

Eschatomaniacy

DRODZY CZYTELNICY / Eschatomaniacy

Zwolennicy eschatologii zawsze mieli się dobrze, bo myślenie o rzeczach ostatecznych nigdy nie było ani naganne, ani pogardzone. Mówienie również, ale już działanie w wydaniu morderców wzbudziło powszechny gniew, a w wydaniu funerolistów (przedsiębiorców pogrzebowych) niechęć lub zazdrość o zawsze zyskowny interes.
O tragedii naszych pielgrzymów wiemy już dużo, ale nigdy się nie dowiemy o czym myśleli po ostrzeżeniu kierowcy, by się trzymali, bo nie działają hamulce. To były tylko sekundy, a dla nich całe życie. Dosłownie i w przenośni, ponieważ właśnie wtedy następowała selekcja, kto zginie, a kto ocaleje. Teorie na temat weryfikatora są różne, bo wierzący wybiorą Boga, a wątpiący - dobry lub zły los.
Jeśli rzeczywiście jest życie po życiu, to trudno o lepszy moment na śmierć doczesną, gdyż wszyscy powinni być gotowi na spotkanie ze Stwórcą jak przystało na pątników.
Widząc spalony autobus w nadrzecznej przepaści, nie mogę zapomnieć wydarzeń sprzed 12 lat, kiedy to dwa razy odważyłem się na handlowy wypad do Italii. Drugi z nich mógł się okazać tak tragiczny, jak ten pod Grenoble. Jechaliśmy na jedną z alpejskich przełęczy po wiadomości, że w Tarvisio niemiłosiernie kontrolują. A my przecież nie jechaliśmy do Włoch w celach stricte turystycznych.
Nie dojechaliśmy, bo lawina zablokowała nam drogę, a nasz wspaniały autokar nie miał podwójnych tzw. górskich hamulców. Już na podjeździe straciliśmy wiarę w bezpieczeństwo, a po nocnym zjeździe z gór dziękowaliśmy Bogu i kierowcom (byli naprawdę genialni) za ocalenie.
Po tragicznej śmierci 27 pielgrzymów prezydent ogłosił narodową żałobę. A co zrobiłby po katakliźmie 25-38 handlarzy? Po nas zostałyby tylko paszporty i łzy rodzin? Pytam, bo rzeczywiście trudno przewidzieć reakcję decydentów, ale wiem jedno - żadnej tragedii nie można mierzyć liczbą zabitych lub celem podróży. Co roku na drogach giną tysiące winnych i niewinnych ludzi. Ich pamięci też przydałby się co najmniej jeden dzień żałoby ogłoszony przez ojca narodu. A po tragedii pięciu mińszczan - przez naszego burmistrza, bo przecież skala tragedii jest proporcjonalnie większa od tej pielgrzymkowej. I tak się nic w Mińsku Mazowieckim nie dzieje w rozrywce, więc nikt by nie narzekał i nie rozprawiał dlaczego Rolling Stonesi czy stacje radiowe nie uszanowały prezydenckiego nakazu.
Eschatologiczny płacz w samotności to jednak społeczna norma jak - nie przymierzając - pobłażliwość władz (wszystkich) wobec wyczynów Tadeusza Rydzyka. Zakonnik po każdej aferze nie dość, że nie zostaje ukarany, a rośnie w siłę. Szczególnym kuriozum są orzeczenia jego obrońców, którzy wiarygodne publikacje prasowe nazywają napastliwym obrażaniem uczuć religijnych Polaków. Tak jest wszędzie, bo przecież wystarczy wspomnieć ubiegłoroczny atak radnego PiS-u na Co słychać? po dożynkowych wyczynach bpa. Głódzia z ministrem Lepperem. Wtedy napisałem „persona non grata - dla obu”, bo nie można święta plonów zmieniać w wybiórczą trybunę polityczną. Jeśli 19 sierpnia w Siennicy dojdzie do powtórki, nie zawaham się przed identyczną krytyką, choćbym nawet miał śmiertelnie „obrazić” uczucia religijne i godność zamieszanych w aferę.
Memento mori - powtarzają ci, którym niemiłe życie. Szczęśliwi rzadko myślą o rzeczach ostatecznych, bo pracują tak, by żyć jak najdłużej i żyją tak, by móc w każdej chwili umrzeć. Nie tylko z okazji świąt, pielgrzymek czy nieszczęścia. Bo żyć trzeba umieć - na co dzień, a o śmierci i jej następstwach pamiętać w poezji i samotności. Inaczej wezmą nas za eschatomaniaków.

Numer: 2007 30   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *