DRODZY CZYTELNICY

No i mamy wreszcie to, na co tak tęskliwie czekaliśmy. Mamy lato ze wszystkimi jego urokami i zmorami. Już są pierwsze ofiary przegrzania organizmu, już płaczą po topielcach, a przecież to dopiero początek. Trudno tylko zrozumieć naszych rodaków, dlaczego wyjeżdżają do Afryki, skoro u nas też nieźle parzy. A może tam mniej politycznych cwaniaków i terrorystów, że warto nawet dostać cholery na Okęciu, byleby tylko wylecieć

Środki pewności

DRODZY CZYTELNICY / Środki pewności

Politycy w naszym kraju nie mają szans na odpoczynek. Nawiasem mówiąc, po co im wczasy, gdy lambadują na okrągło w Sejmie i domach poselskich, nie mówiąc o parlamentarnych knajpach.
No chyba, że taki ojciec narodu zechce zobaczyć żonę i dzieci. Nieważna jednak rodzina, gdy koalicyjni partnerzy postarali się o LiS-a na PiS-a. Podobno ma być silny jak lew i szczwany jak chytrusek. Tylko w Polsce mogło dojść do tak sprawiedliwego i zwierzęcego piekiełka. I do tego nie wiadomo, czy centrum władzy dzierży jeszcze Warszawa, czy może Toruń, albo już Częstochowa. Jasnogórska Pani słynie z cudów i widziała przed swoim obrazem nie takich obłudników jak Lepper czy Rydzyk, więc powinna i tym razem pomóc. Tylko komu - nam czy im? Jeśli nam, to niech natchnie trzech muszkieterów i ich medialnego D’Artagnana do ogłoszenia jesiennych wyborów parlamentarnych. Także samorządowych, bo lokalna władza też już obrosła w piórka, a radni robią wszystko, by wójta, burmistrza czy starostę obrzucać gradem niewygodnych pytań i żądań (vide: Dręczą pytaniami, s. 7).
A mnie wciąż dręczy pytanie, o co tak naprawdę chodzi w mińskim ZOZ-ie? Liczna grupa - jak o sobie piszą autorzy listu do naszej redakcji - która chce zmian, ale i pewnej pracy w szpitalu, powinna dawać do myślenia. I z racji liczebności, i z powodu zważenia prawdy. Krótko mówiąc anonimowi autorzy dezyderatu twierdzą, że prawda leży „po środku” (pisownia oryginalna). Błąd może zrobić każdy lekarz, bo przecież na medycynie nie uczą polszczyzny, ale żeby tak pisały pielęgniarki...
Mniejsza o ortograficzne głupstwa, bo dalej czytamy (mając szeroko otwarte oczy), że śmierć mińskiej służby zdrowia to nie wina dyrektora Sobolewskiego, a jego zastępców, księgowej i kadrowej, którzy robią wszystko, by mieć jak najwięcej korzyści dla siebie. Oczywiście uczciwi donosiciele nie trzymają w tajemnicy, o jakie korzyści tu chodzi (sic!) i co robi szpitalna kontrabanda. Nie dość, że popiera stare metody pracy, podpierając się regulaminem z epoki kamienia łupanego, to nie uwzględniają dobra pacjentów.
- Szanujemy i popieramy dyrektora Sobolewskiego - wyznają autorzy listu - ale on przegrywa, bo nie potrafi podjąć jednoznacznej decyzji otoczony karierowiczami, którym pieniądz przesłonił rzeczywistość. A na koniec apelują, byśmy wszyscy ratowali szpital, bo gdy dojdzie do jego zamknięcia, będzie wielki ból.
Kto wie, co teraz jest lepsze - nędzna egzystencja czy dno? Na pewno czas skończyć z kłamstwami, a jedno z nich to niemożność zatrudnienia lekarzy. Wiemy z pewnego źródła, że dr Mironiuk proponował dyrekcji objęcie interny wraz z ekipą lekarską, ale pomocy nikt nie przyjął. Znamy nastroje lekarzy i pielęgniarek, którym rzeczywiście zależy na zmianach, ale i oni już przestali wierzyć, więc przenoszą się gdzie tylko można, byleby ich szanowano (vide: Biała pustka, s. 21).
Wiemy i piszemy, ale nic to nie da, dopóki zarząd powiatu nie podejmie męskiej decyzji. Wszyscy wiedzą o kogo chodzi, ale brakuje im politycznej odwagi. A nie można tego załatwić jak Kaczyński Leppera? Tylko nie mówcie, że się brzydzicie takich metod.
Zarząd województwa mazowieckiego nie doznał obstrukcji za preferowanie Modlina jako ulubionego lotniska. W grę wchodzą miliony z UE, a Mińsk Mazowiecki pozostał na lodzie. Na szczęście jeszcze nie kruchym, więc prezes Zięba nie składa broni (vide: Mińsk Mazowiecki się nie podda, s. 9).
Może się i nie podda, ale czy się podniesie po rządowym i samorządowym zastrzyku śmierci - nie jest pewne. A co jest dzisiaj w ogóle pewne? Rydzyk z Lepperem na Jasnej Górze, jesienne wybory czy pogoda na urlop?
Może pewne są tylko bociany cisnące się z rosnącymi młodymi w niewielkich gniazdach. Ale one też odlecą. Chciałbym pofrunąć z nimi do Afryki, gdzie pięknie jest tylko zimą. Latem niech lecą tam szaleńcy.

Numer: 2007 29   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *