Pasjonaci rowerów

Jest ich sześciu. Wszyscy mińszczanie, ale niekoniecznie pierwszej młodości metrykalnej, choć na swoich rowerach wyglądają jak smukli małolaci. Tak jest z każdym, kto miał prawdziwy kontakt ze sportem i pamiętał, by go nie utracić. Nie utracili, a nawet zachorowali. Mówią, że nieuleczalnie...

Chorzy na cyklozę

Pasjonaci rowerów / Chorzy na cyklozę

Cykloza to choroba dość pospolita, bo przecież cyklistów u nas nie brakuje. Ale w przypadku członków klubu Dynamo cykloza jest bardziej intensywna i trudna do wyleczenia. Szczególnie przez żony zapaleńców, którzy cały wolny czas poświęcają swoim dwukołowym rumakom.
- Ludzie odbierają nas różnie. Jedni dopingują, innych złościmy - opowiada Jacek Tomkiewicz, lider Dynama. Ale najlepsze są reakcje mińskich kierowców, którzy na widok jadącego ponad 40 km/godz. kolarza toczą pianę z ust i rzucają mięsem.
Nic to, bo ważniejsza jest adrenalina i wiatr we włosach. Przyroda również, a szczególnie ta dzika, najpiękniejsza. Martwią się, czy zdążą dojechać do wszystkich cudów natury, a tych nawet w Polsce nie brakuje. Ale coraz częściej brakuje im czasu, więc postanowili... jeździć szybciej, a szybciej znaczy bardziej profesjonalnie, jak zawodowcy.
- Zamiast podziwiać okolicę, patrzymy na pulsometry, a kanapki i colę zamieniliśmy na batony, żele energetyczne i płyny izotoniczne - przypominają swoją metamorfozę.
Aż wreszcie stanęli na starcie pierwszego w swym życiu maratonu. Kilka godzin w spiekocie i błocie robi wrażenie przygnębiające z zaklęciami, że nigdy więcej, ale potem znów stają na starcie, bo przecież radość z pokonania własnych słabości jest nie do opisania.
Na prestiżowych wyścigach pojawia się nawet 1,5 tysiąca zawodników. Na pewno jest z kim walczyć, ale czy koniecznie z utytułowanym zawodowcami? Nie chodzi im o zwycięstwo, a o walkę fair play. Ale maratony rządzą się swoimi prawami, bo w ekstremalnych warunkach liczy się wszystko, a psychika przede wszystkim.
Nazwali swój klub Dynamo Mińsk Mazowiecki, a do ich grupy kolarskiej należy sześciu zapaleńców - Lech Augustyniak, Janusz Szymański, Krzysztof Kurdej, Piotr Proniewicz, Krzysztof Piętka i Jacek Tomkiewicz.
W obecnym sezonie kolarskim zaliczyli już kilka wyścigów, a 17 czerwca w Żyrardowie pierwszy raz wystartowali w niebiesko-żółtych koszulkach klubowych z herbem Mińska na piersiach. Byli tam rozpoznawani jako reprezentacja Mińska Mazowieckiego, więc nie wypadało źle pojechać. Udało się - na dystansie 60 km 55. miejsce na 420 zawodników zajął Jacek Tomkiewicz, a Krzysztof Piętka był 19. (na 60 zawodników) w wyścigu crossowym na 100 km. Najbliższy start już w niedzielę, 29 lipca w Nidzicy, ale są dobrej myśli i... kondycji.
W ogóle sam klub Dynamo nieźle się już rozkręcił, a teraz sześciu kolarzy chce cyklozą zarazić całe miasto i okolicę. Jak nie do wyczynów, to przynajmniej do rowerowej rekreacji i kibicowania.
Są chętni na ciekawe propozycje, a swoje wyczyny i rady będą prezentować na tworzącej się stronie internetowej. Na razie można ich obejrzeć na www.mazovia.vel.pl. Zanim jesienią dojdzie do pierwszego w Mińsku wyścigu crossowców, kolarzy Dynamo można podziwiać w każdą niedzielę obok fontanny przy rondzie Hallera. Stąd o 9 rano wyruszają na swój wcale nieświąteczny trening. I prosimy na nich nie pluć, nie przeklinać ani nie pukać się w czoło. To ludzie chorzy, cierpiący na cyklozę - chorobę nieuleczalną, ale jakże piękną.

Numer: 2007 29   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *