Drodzy czytelnicy

Kiedy tak naprawdę można zobaczyć prawdziwy charakter człowieka? Mówią, że w stanie mocno wzkazującym na spożycie. Kto przeszedł taką próbę i zdał egzamin u przyszłej żony, teściowej czy kochanki, ma to z głowy. Kto jeszcze tego nie doświadczył, niech przypomni sobie sytuację realnego zagrożenia. Wtedy także dowiadujemy się, jacy naprawdę jesteśmy

Cwani maniacy

Drodzy czytelnicy / Cwani maniacy

Maniactwo zawsze kojarzy się z chorobą umysłu, a uczeni umieścili manię wśród psychoz afektowych, do których należy również depresja.
Wydarzenia ostatnich dni w kraju wyraźnie wskazują, że maniakalnym cwaniakom mało jesieni, zimy i wiosny i swoje afekty chcą koniecznie uskutecznić także latem. Urlopowicze mają ten cały bałagan z głowy, ale my możemy rzeczywiście popaść w depresję, albo co najmniej w zły nastrój. Nie uwłaczając więc nikomu - to takie modne dzisiaj przeprosiny z góry - przypatrzmy się wydarzeniom ostatniego tygodnia i wyciągniemy wnioski tylko dla siebie.
Najpierw krótka historia kryminalno-miłosna. Opowiadała mi znajoma o parze narzeczonych, która przez siedem lat nie mogła się pobrać. Zawsze były jakieś trudności, a największą stanowili rodzice dziewczyny, którzy nie chcieli zaakceptować przyszłego zięcia, choć mu nie brakowało ani urody, ani też majątku.
Stan nieszczęśliwej miłości trwałby jeszcze kilka lat, gdyby nie kolega naszego bohatera, któremu również podobała się Maria, a on jej rodzicom. Dziewczyna zaaprobowała nową sytuację i szykowała się do ślubu. I pewnie żyliby z nowym amantem długo i szczęśliwie, jeśli były narzeczony zrezygnowałby z nabytych do niej praw, a szczególnie prezentów, którymi ją hojnie przez te lata obdarowywał. Przyszedł więc do jej domu i zażądał zwrotu fantów, ale nowy kochanek lubej też tam był. Omal nie zalała go krew, ale wytrzymał. Do czasu, gdy złodziej narzeczonej nie sięgnął ręką do kieszeni marynarki. Zdradzony chłopak był szybszy - wystarczył jeden strzał. Sąd orzekł, że zabił w afekcie i po 3 latach wyszedł z więzienia. Ale wszyscy w okolicy wiedzieli, że każdego, kto choć zbliży się do jego ukochanej spotka podobna zapłata. Żaden się nie zbliżył, a oni dożyli prawników. I nikt nie powiedział - morderca.
Gdyby urzędnicy starostwa mieli pewność, że wywołany przez speca od sytuacji kryzysowej alarm jest realnym zagrożeniem, nie żartowaliby przed budynkiem starostwa ze strojów idących w bój z wąglikiem strażaków. Gdyby rzeczywiście biały proszek groził zarażeniem połowy miasta, sanepid miałby się z pyszna a może nawet prokuratora na głowie za brak kontaktu dowództwa akcji z dyżurującym inspektorem PSEE.
Wtedy tłumaczenie, że nikt sanepidu o ćwiczeniach nie powiadomił można byłoby opisywać, ale za kratkami. Co innego, gdyby w okienku do obsługi interesantów nie znalazł się niewinny proszek, a rewolwer plujący kulami. Wtedy dopiero każdy zobaczyłby realne zagrożenie. O akcji - jeśli wierzyć jej sprawcom - wiedziało wąskie grono osób - starosta Tarczyński, Tomasz Górny i dowództwo państwowej straży. Policja dowiedziała się już starostwie i może dlatego przysłała tylko dwóch funkcjonariuszy. Ale ogólnie nie było aż tak źle, choć zaproszenie chciało by się powtórzyć. Tylko tyle, że nikt nie wiedziałby, co rzeczywiście kryje biały proszek.
Pozorowany kryzys w starostwie mógł wywołać irytację obserwatorów, ale to nic w porównaniu z oszukańcami i czarownicami Rydzyka czy wyjścio-wejściem Samoobrony z koalicji. Już nie można tej gamrowiczady ani słuchać, ani tym bardziej oglądać. Fachowcy takie zachowania zaliczają do manii motywacyjnej, a gdy gadatliwości towarzyszą urojenia wielkościowe i brak samokrytycyzmu to mamy do czynienia z manią poznawczą. Brzmi to ładniej niż wygląda, ale pachnie wielkim skandalem, z którego rzadko wychodzą zwycięzcy.
W Świętokrzyskiem mieszka człowiek z manią stawiania przydrożnych krzyży. Prostych, zbitych z dwóch sosnowych pni, które dźwiga do szosy i odmawia pod nimi pacierze, by... ludzie byli lepsi. Nie prosi o lekką śmierć i zbawienie dla siebie, a o łaskę dla bliźnich. Jakaż to piękna i całkiem zdrowa mania. Obyśmy mieli szczęście otrzymać od Stwórcy jeśli nie podobną, to przynajmniej nie szkodzącą innym ludziom.

Numer: 2007 28   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *