Miński cud narodzin

Marzena i Andrzej Dróżdżowie czekali na potomstwo aż 7 lat. Ich cierpliwość została wynagrodzona w czwórnasób – 30 września 2006 roku pani Marzena urodziła pierwsze w dziejach Mińska Mazowieckiego i powiatu czworaczki

Pierwsze czworaczki

Miński cud narodzin / Pierwsze czworaczki

Najpierw na świat przyszedł Bartosz, który razem z trzecim Szymkiem ważył po 880 gramów. Drugi Michał był lżejszy o 100 gramów, a Kamilka jeszcze lżejsza, bo mająca tylko 760 g. Wszystkie dzieci mierzyły ok. 34 cm i - na szczęście - urodziły się w takim stanie, że przeżyły.
- O tym, że będzie ich czworo, wiedzieliśmy już w czwartym tygodniu ciąży, w czasie pierwszego badania USG – wspomina pani Marzena. Na początku był płacz i złość, bo lekarz uprzedził, że może w ogóle nie donosić ciąży. Udało się do 25 tygodnia, ale na prawdziwą radość trzeba było jeszcze trochę poczekać. Jeździła do szpitala przy ul. Karowej w Warszawie codziennie, a każde odwiedziny były pełne łez i niepewności. Patrzyła jak otwierają pierwszy raz w życiu oczy, jak zaczynają płakać, kwilić i gaworzyć. Wtedy już była pewna, że będą żyły, ale dopiero po kompleksowych badaniach rodzice przekonali się, że dzieci rosną bez wad rozwojowych.
Teraz skończyły 9 miesięcy, a tak naprawdę pół roku i choć są trochę mniejsze od swoich rówieśników, to nie można im odmówić radości życia. Każde jest inne – największy Szymek to rozsądny śmieszek, zaś Michałek to komik zupełny. Bartosz jest najgrzeczniejszy, ale jak go rozśmieszyć, to można samemu popłakać się do łez, natomiast Kamilkę rodzice określają jako zwinną spryciulę.
Najważniejsze jednak, że są zdrowe, dobrze jedzą i tylko czasami dają się we znaki.
- Są cudowne, ale rzeczywiście momentami jest nam ciężko – mówią rodzice czworaczków. Złożyli więc podanie do magistratu z prośbą o pomoc MOPS-u, bo do opieki nad dziećmi potrzebne są non stop dwie osoby. Odwiedził ich burmistrz Grzesiak z szefową pomocy społecznej Krystyną Barankiewicz i orzekł, że Dróżdżowie otrzymają nianię na 5 dni w tygodniu przez 8 godzin. Za ten gest dobrej woli rodzice czworaczków chcą burmistrzowi podziękować publicznie. Tym bardziej, że Grzesiak obiecał im darmową nianię przez kolejne trzy lata, a później miejsce w miejskim przedszkolu.
Podziękowania należą się też dziadkom czworaczków, którzy sprezentowali wnuczętom dwa podwójne wózki. Już sami rodzice kupili turystyczne łóżeczka, bo być może wybiorą się z maluchami w góry. Zmiana powietrza może posłużyć szybszej rehabilitacji czworaczków.
- To cud, że są w tak dobrym stanie – matka nie może oderwać od nich wzroku i mówi, że teraz jej oczy same się śmieją. A tak nie było przez długie lata...
We wrześniu, w pierwszą rocznicę urodzin, rodzice urządzą maluchom niezapomnianą imprezę. - A wtedy sfotografujemy się razem do Co słychać? – obiecują, ofiarowując tym razem naszym czytelnikom zdjęcie tylko samych czworaczków. Nie chcą na razie prasowego rozgłosu, choć i tak na spacerze w parku wiele ludzi im gratuluje, a część ubolewa, bo jak to ciężko wychować taką gromadkę. Dadzą sobie radę, bo najgorsze już minęło. Na razie nie przejmują się też przysłowiem o kłopotach z dużymi dziećmi. Bardziej ich interesuje, co się stanie z pięknym salonem, gdy cała czwórka stanie na nogi. Tego akurat życzymy maluchom jak najprędzej.

Numer: 2007 28   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *