W Dębem Wielkim Wielkim

Mieszkańcy ulicy Poprzecznej w Dębem Wielkim mają nie lada problem - ulica, przy której mieszkają, jest nie dość, że poprzeczna, to jeszcze za wąska, aby poprowadzić tu wodociąg i kanalizację

Wycięta rura

W Dębem Wielkim Wielkim / Wycięta rura

Andrzej Pechcin, który na tej ulicy ma działkę budowlaną i szykuje się do jej zabudowy w marcu br., kiedy dowiedział się, że jego ulica została pominięta w projekcie budowy wodociągu, wystosował do urzędu gminy pismo, w którym powołując się na wyroki sądów administracyjnych, zażądał uwzględnienia okolic swojej posesji w planach budowy linii wodociągowo-kanalizacyjnej. Odpowiedzi pisemnej nie doczekał się do czerwca, więc doprowadził do spotkania mieszkańców ulicy z władzami gminy, a konkretnie wójt Hanną Wodnicką i szefem referatu strategii i rozwoju gminy Pawłem Ptaszkiem.
Mieszkańcom z Wodnicką udało się spotkać tylko dlatego, że jak sama podkreśliła – brakowało interesantów. Na szczęście petentów nie było, więc w sali posiedzeń rady wójt uspokajała zebranych, że owszem - gmina chciałaby wybudować im wodociąg, niestety na etapie projektowania ulica została pominięta: – Pewnie państwo nie chcieli podłączenia – tłumaczyła Wodnicka. – Jest teraz możliwość ogłoszenia przetargu, to was doprojektujemy – wtórował szefowej kierownik Ptaszek. Takie tłumaczenia nie zadowoliły jednak mieszkańców: – Dlaczego nie zaprojektowano dla nas przyłączy, kiedy projektowano okoliczne ulice, czy nawet razem z kanalizacją? – padały pytania. Urzędnicy bronili się twierdząc, że do nich nie należy sprawdzanie, kto wyraził zgodę na przyłącze, a kto nie: – My i tak robimy więcej niż do nas należy, prawo zobowiązuje nas tylko do wybudowania kolektora, a mieszkańcy, tak jak jest w innych gminach, zgodnie z prawem musieliby doprojektowywać się na własny koszt, my idziemy dalej i też zamawiamy projekty przyłączy – tłumaczyła wójt. Taka sytuacja, że komuś nie zostało zaprojektowane przyłącze, to nauczka dla mieszkańców, by interesowali się tym, co dzieje się w gminie, zwłaszcza w ich sprawie – pouczała obywateli Wodnicka.
Urzędnicy odbili piłeczkę w kierunku mieszkańców i projektanta, z którym notabene gmina wciąż współpracuje, a ci, którzy na Poprzecznej mieszkają, wciąż do rury mają daleko, a i nadziei na nią coraz mniej, bo kilku mieszkańców ulicy w walce o doprojektowanie przyłączy zablokowało roboty ziemne. Na czerwcowym zebraniu ich sąsiedzi, którzy na rurę czekają, prosili o interwencję gminę, tej jednak nie będzie: – To gdzie mamy sikać? Do nocnika? - pytała zdenerwowana kobieta Hannę Wodnicką. - Każdy załatwia swoje potrzeby tak jak lubi - jedni do nocnika, małe dzieci do pieluszki, inni w toalecie - ripostowała wójt. – Przekonujcie swoich sąsiadów, aby wpuścili robotników – padło na koniec. Nie obyło się też bez groźby sanitarnej: – Jak nas na ulicę z robotami nie wpuścicie, to was wytniemy z projektu – zagroził kierownik Ptaszek. – Jak to nas wytniecie? Nam się kanalizacja i woda k… należy i już - krzyczał jeden z blokujących budowę.
Groźba wycięcia z projektu nie podziałała na zdeterminowanych dębszczan, blokada trwa nadal, a o terminie przeniesienia prac dalej, czyli formalnym wycięciu z projektu, ma zdecydować wójt Wodnicka. Kiedy? Tego nie wiadomo. Mieszkańcy Poprzecznej do tej pory nie otrzymali odpowiedzi z urzędu na pismo wysłane w marcu.

Numer: 2007 27   Autor: Paweł Drzewiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *