Drodzy Czytelnicy

Huczne obchody święta matek, zapomniani ojcowie i znowu wybuch radości z okazji Dnia Dziecka. Zwykła kolej rzeczy? Na to pytanie mogą tylko odpowiedzieć zwolennicy praw równych i równiejszych albo spiskowej teorii dziejów. No i Białorusini, którzy na granicy żądają okazania prezerwatywy od każdego gościa na każdy dzień pobytu. Tam dzień kondoma trwa cały rok, a nie jak u nas - od święta

Świętuszkowanie

Drodzy Czytelnicy / Świętuszkowanie

Gdy koniunkturę napędza polityka i populizm, a nie wolny rynek, czyli zasady popytu i podaży, mamy do czynienia z totalitaryzmem. Tak jest na Białorusi z prezerwatywami, tak w Mińsku (Mazowieckim, by nie było skojarzeń) z ograniczeniem picia alkoholu. Aż mi się żal zrobiło Leszka Celeja (pardon - dyrektora Celeja), który chciałby w muzeum normalności, a został posądzony o chęć rozpijania dzieci i oprowadzania gości w pijackim widzie. Mało - jeszcze radni podejrzewają go o chęć bogacenia się na rozpijaniu cnotliwego społeczeństwa. I kto tak mówi? Bynajmniej nie ci, którzy wylewają za kołnierz. Rozumiem bogobojną i sprawiedliwą, ale nie do końca tolerancyjną kobietę, ale żeby mężczyzna czynił takie zarzuty mężczyźnie... Sam by przyszedł i wypił kieliszek dobrego wina ze smakowitym ciachem, ale tego głośno nie powie, bo jest w opozycji do aktualnej władzy. A Celej to jakby nie patrzył dyrektor panaburmistrzowy. Nic, tylko - panie dyrektorze Muzeum Ziemi Mińskiej - wywieźć mińskich radnych do prawdziwego muzeum. Jeśli się tam któryś upije, to wszystko razem odszczekamy na tej samej stronie.
Świętoszki udające publicznie niewiniątka (nie na rzeź) są wśród nas wszechobecni. Wszystko im się kojarzy z intymną częścią ciała, mizdrzą się do każdego za kawałek lukrowanego ścierwa, a gdy zostaną rozszyfrowani - stają się nieprzejednanymi wrogami.
Już lepsza ta wrogość (byleby honorowa) od totalnego udawania przyjaźni. Nasz rząd powinien się więc ucieszyć, że nauczyciele, lekarze a wkrótce kolejarze nie udają doń miłości, a wyraźnie okazują szorstkość i wysuwają konkretne żądania.
A tymczasem minister (kiedyś jeden z nich i to wysokiej klasy chirurg) dzisiaj twierdzi, że po nawet rocznym strajku lekarzy my - Polacy będziemy zdrowsi. Tak podobno było w Izraelu. Słowo daję, profesor Religa może imponować, ale na pewno już nie lekarzom.
Mińscy słudzy Hipokratesa nie są hipokrytami i wreszcie odkryli karty. Nie podobają się im płace i zarządzanie SP ZOZ-em przez dyrektora Sobolewskiego. W ich oczach menadżerstwo w jego wydaniu sięgnęło bruku. Odsunięci od wpływów i wiedzy lekarze czują się podle, więc rezygnują z pracy. To najgorsze wyjście, bo najpierw powinni spróbować wymienić menadżera. Czyżby wiedzieli, że to niemożliwe, bo na układ władzy nie ma wpływu zdrowy rozsądek, a układ personalno-polityczny?
Nie zmienia to faktu, że placówki ochrony zdrowia trzeba jak najszybciej sprywatyzować. Nasi lekarze nie przeczą, że bez obaw przejęliby np. przychodnię przy Kościuszki. Mówią o tym publicznie, choć zdają sobie sprawę, że co żarliwsi antyliberałowie wytoczą przeciw nim najcięższe działa tzw. sprawiedliwości czy solidarności społecznej. Nie szkodzi, to tylko pojękiwania świętuszków nieznających ani prawdziwej pracy, ani odpowiedzialności, ani praw wolnego rynku. Oni w imię poprawności politycznej zrobią wszystko, nawet największe świństwo i i dlatego zwiemy ich świńtuchami. Jak widać od świętoszka do świńtucha droga niedaleka. Dzieci jeszcze tych niuansów nie rozpoznają, ale uczmy je, by jak najszybciej dorosły. Byleby nie do świętoszkowatego świńtuszenia.

Numer: 2007 22   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *