Rynek pracy

Kiedyś mieli dom, kogoś kto ich kochał. Do czasu, kiedy stali się ciężarem i musieli go opuścić. Z powodu kalectwa, choroby, starości - nie byli już potrzebni. Nie lubimy brzydoty… A życie toczy się dalej!

Na śmietniku

Mały, oczy wiecznie zaropiałe, podkulona łapa. Na grzbiecie rany czy strupy. Wiecznie drapiący się. Pierwszy raz zobaczyłaś go na śmietniku przy przedszkolu na Tuwima, potem - coraz częściej przy pobliskim osiedlowym śmietniku. Zobaczywszy cię, najpierw zaczął warczeć. Wyglądał groźnie. Potem zaczął się drapać i już nie zwracał na ciebie uwagi. Poczułaś litość. Gdy przestał się drapać, zaczął grzebać w śmietniku. Znalazł kawałek kości - zatęchłej i oblepionej muchami…
Wczoraj znów go widziałaś, ale czy to był on? Sztywne ciało na poboczu drogi. Po prostu - wpadł na jezdnię wprost pod nadjeżdżający samochód. Znów odwracasz głowę z obrzydzeniem… i starasz się jak najszybciej zapomnieć.


- Co pani tu porabia?
- A tak przyszłam sobie poszukać. Dzisiaj to już późno. Byłam na czterech śmietnikach i mało uzbierałam. Pójdę jeszcze chyba na osiedle na Piłsudskiego. Tam zawsze coś znajdę pożytecznego.
- A co pani zbiera?
- Różnie. Kawałki chleba dla kur, butelki, szmaty. Drewna to tyle nazbierałam, że mam czym palić do maja. Układam wszystko na wózek i taszczę.
- Nie jest pani jeszcze taka stara. Nie można by nająć się do jakieś roboty, chociażby sprzątania?
- Kiedyś pracowałam w sklepie z ubraniami na Warszawskiej, potem trochę sprzątałam w kawiarni. Ale teraz nie chcą mnie, bo - o - widzi pani - mam sparaliżowaną rękę. A to wszystko przez maczanie łap w zimnej wodzie, kiedy jeszcze pracowałam… i opowiada: o pracy, o właścicielce sklepu, o zbudowanym na peryferiach Mińska Mazowieckiego domu dla córki, o zięciu, który ją wyrzucił, o synu, który umarł, bo gdyby żył, to na pewno nie pozwoliłby jej tak żyć.
- Czemu nie pójdzie pani do opieki społecznej po pomoc?
- Głodna nie chodzę…
I zagląda do śmietnika, a ty poczułaś ulgę, że to koniec rozmowy.

Numer: 2005 13   Autor: Anna Kowalczyk





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *