Mińsk Mazowiecki pośniegowy

Zasypane śniegiem miasto, brak przejść i przejazdów, później poodwilżowa breja i wieczorno-poranna śliskość, że tylko łamać ręce i nogi - takie w minionym tygodniu czekały nas atrakcje na ulicach Mińska. Zabrakło czasu, sprzętu i wyobraźni, a przecież prawdziwa zima podobno jeszcze przed nami

Nim znowu zasypie

Mińsk Mazowiecki pośniegowy / Nim znowu zasypie

Po intensywnych opadach śniegu w kilku gminach sprzęt pracował non stop, by nie dopuścić do zatoru komunikacyjnego. Tak było m.in. w Stanisławowie, Cegłowie i Mrozach.
Mińszczanie nie mieli takiego komfortu. Przez niemal tydzień grzęźli jak nie w śniegu to w błocie, a po roztopach - moczyli buty w ulicznych kałużach. Wyjątki się zdarzały, ale tylko przy prywatnych obiektach handlowych, spod których ich właściciele zarządzili wywózkę zalegającego śniegu. Suche wyspy były jednak tylko kroplą wody w śnieżnej powodzi, więc miejscy strażnicy przeprowadzili intensywną akcję przypominania właścicielom posesji o ich podstawowym obowiązku - utrzymaniu chodnika w stanie bezpieczeństwa dla pieszych. Bo chodnik, według prawa, należy do właścicieli posesji, którzy powinni składować uprzątnięty śnieg, lód czy błoto w pryzmach na jego skraju.
- Staramy się nie karać, a upominać - mówi komendant straży miejskiej Roman Wiaranowski. Mińszczanie stosują się do zaleceń, ale jak znaleźć i ukarać właściciela posesji, który mieszka gdzieś w Polsce? Komendant podkreśla, że najsumienniejsi w odśnieżaniu są emeryci i spółdzielnie mieszkaniowe, a ciągłe problemy mają strażnicy ze wspólnotami, które nie przyznają się do swego terenu.
- Burmistrz wysyła strażników z mandatami, a przejść nie można przed magistratem - złościli się mińszczanie zmuszeni do odśnieżania chodników wzdłuż własnych posesji. - Nawet tych niezabudowanych - kategoryzuje burmistrz Grzesiak w rozmowie o kondycji oczyszczania Mińska.
Zdaniem burmistrza, każdy wywozi śnieg na własną odpowiedzialność, ale miasto tego robić nie będzie, bo nie ma miejsc do jego składowania, a nad Srebrną zabroniły służby ochrony środowiska. Podobno woda pośniegowa jest skażona i nie może bezpośrednio spływać do rzeki. Co innego, gdy śnieg stopnieje na ulicy i popłynie do cieku kanałami burzowymi. Gremialnej wywózki więc nie będzie, z wyjątkiem kilku ulic, jak wąska Mickiewicza czy Piłsudskiego służąca jako miejski deptak. Miasto ma umowę tylko z jedną firmą oczyszczającą, więc w razie wzmożonych opadów śniegu muszą ją wspomagać pracownicy dróg miejskich.
- Chyliński pracuje również nocą, ale gdy śniegu będzie dużo, i tak się nie wyrobi - konstatuje burmistrz, wspominając czasy, gdy Mińsk Mazowiecki sprzątali warszawiacy i też nie było lepiej. - A kiedy zaczęliśmy od nich wymagać większej dyspozycyjności, obrazili się i zerwali umowę - przypomina burmistrz Grzesiak.
Można się zastanowić nad podzieleniem miasta na trzy części, ale chyba nie będzie takiej potrzeby, gdy nie ma prognoz na śnieżną i mroźną zimę. A jeśli jednak przyjdzie? Pozostaje modlitwa, by była powolna i łagodna.

Numer: 2007 06   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *