Powstanie w MZM

- Poszli nasi w bój bez broni - taki tytuł nosiła ostatnia prelekcja wygłoszona w miniony piątek w Muzeum Ziemi Mińskiej. O walce o niepodległość podczas Powstania Styczniowego opowiadał redaktor „Mówią wieki” Wojciech Kalwat

Pijani i bez broni

Powstanie w MZM / Pijani i bez broni

Powstanie Styczniowe to jedyny zryw narodowy podczas zaborów o charakterze partyzanckim i chyba najbardziej wryło się w polską świadomość narodową – przekonywał prelegent. Doświadczenia z walk z połowy XIX w. wykorzystywali partyzanci polscy podczas II wojny światowej, a także... dowódcy niemieccy. Jak mówił Kalwat, losy żołnierzy 1863 mogłyby być całkiem inne, gdyby nie to, iż polska inteligencja potrafiła wtedy wychować świetnych konspiratorów, ale niestety nie dowódców – strategów. Ci, którzy wysłuchali wykładu, mieli okazję troszkę odidealizować swoje wyobrażenia o styczniu 1863. Bo któż wie, że garnizon w Szydłowcu zdobyli pijani gimnazjaliści (było zimno i chłopcy pokrzepiali się gorzałką). Niestety, sukces został zaprzepaszczony także przez wodę ognistą. Tym razem przez zbyt huczne oblewanie zwycięstwa.
Ale nie tylko alkohol był przyczyną naszych niepowodzeń w tamtym czasie. Na samym terenie Królestwa Polskiego stacjonowało 200 tys. Rosjan, powstańcy mogli im przeciwstawić maksymalnie 30 tys. ludzi. Według historyków nie mieliśmy wtedy szans na zwycięstwo. Przewaga Rosjan była przytłaczająca wobec ludzi, którzy walczyli za idee, ale nie mieli broni. I tu dochodzimy do tytułu wykładu. Wprawdzie spiskowcom udało się kupić 70 tys. sztuk znakomitych belgijskich karabinów, o których carskie wojsko mogło tylko pomarzyć, jednak większość tej broni nie dotarła do polskich żołnierzy. Część przechwycili Prusacy, część władze okupacyjne, a część odkupili konkurencyjni wodzowie poszczególnych partii. I w ten sposób ta cudowna broń nie docierała do najważniejszych oddziałów, a żołnierze Lelewela walczyli uzbrojeni w myśliwskie dubeltówki, o kosynierach nie wspominając.
- Brakowało wśród współczesnych ludzi, którzy potrafiliby spojrzeć szerzej na to, co dzieje się w Polsce, ale przez pryzmat całej Europy – podsumował swoje dwugodzinne wystąpienie Wojciech Kalwat.
Nam pozostaje pamiętać o bohaterach, którzy walczyli o naszą wolność czasem za pomocą sztachet z płotu i cóż, że pod wpływem gorzałki, serca mieli gorące.

Numer: 2007 04   Autor: (agat)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *