Nie po chłopsku

W hiszpańskim mieście Fuenlabrad władze miejskie postanowiły walczyć z seksizmem. Jak donosi internetowa strona miasta, powstał tam Plan Równości, według którego znaki drogowe przy przejściach dla pieszych będą pokazywać nie tylko „chłopów”, ale także „baby”

Nowa seksmisja

Nie po chłopsku / Nowa seksmisja

Wydawałoby się, że repertuar idiotyzmów wyczerpał się w XX wieku. Jak widać, niektórzy „poprawiacze” starego porządku świata silą się na wciąż nowe pomysły.
Plan zakłada walkę z seksizmem, odkrywczo konstatując, że mieszkańcy to również kobiety, oraz, że dyskryminowana płeć nie posiada swoich reprezentantów na znakach drogowych. Zachodzić można w głowę, dlaczego ten stan rzeczy jest wyrazem seksizmu? Oświeca nieco definicja tegoż słowa. Okazuje się, że seksizm to bardzo szerokie pojęcie oznaczające „przekonanie o biologicznej, intelektualnej, moralnej lub ustanowionej przez bóstwo wyższości jednej płci nad drugą, lub o istnieniu innych przyczyn, dla których jedna płeć miałaby zasługiwać na lepsze traktowanie.
Tylko co znaki drogowe mają z tym wspólnego? Wszak ludek na pasach to piktogram przedstawiający człowieka w całej ogólności, nie zaś reprezentanta męskiej części globu. Innego zdania są radni Fuenlabrad. Przez ostatnie dwa tygodnie w mieście postawiono 8 „żeńskich” znaków. Na pasach uwidoczniono pieszego-kobietę w spódnicy i z warkoczem.
Oczywiście wywołało to poruszenie i debatę. Zdania mieszkańców są podzielone. Z nowych znaków zadowolone są zwłaszcza panie, którym widać potrzebne było takie docenienie. W całym mieście znajduje się 400 znaków przy przejściach dla pieszych. 200 mają stanowić nowe.
Kolejnym elementem Planu Równości będzie zmiana figur mężczyzn na kobiety na światłach przy przejściach dla pieszych. Jak walczyć z seksizmem, to na światłach też. Ten pomysł musi poczekać na realizację, ponieważ firma, która podjęła się wykonawstwa, stwierdziła, że jest to bardziej skomplikowana praca niż wyprodukowanie zwykłego znaku drogowego. Feministki muszą więc uzbroić się w cierpliwość i póki co patrzeć na szowinistyczne męskie światła.
Znaki i światła to nie wszystko. Miasto oferuje i finansuje kursy dla straży miejskiej, a ściślej mówiąc dla kobiet strażniczek. W mieście pełni służbę 230 strażników miejskich, w tym 32 to kobiety. Ta dysproporcja według lewicowych radnych to kolejny dowód na seksizm. Nie wpadło im do głowy, że do pilnowania porządku i łapania bandziorów nieco lepiej nadają się mężczyźni i to z czysto przyrodzonych względów. Straż miejska wyposażona jest w podręcznik, który wyjaśnia, jak mówić bez seksistowskich nalotów. Oto jeden z przykładów: - Zamiast mówić do kobiety mundurowej „pani sierżant”, należy mówić „sierżantko”. Voilà!
Sierżantki, doktorki, profesorki i ministry - łączcie się! A właśnie, pamiętacie państwo niegdysiejszą ministrę Środę, która właśnie w ten sposób kazała tytułować się swoim podwładnym? Nawet w teologii katolickiej wyodrębnił się nurt feministyczny. Bóg jako Ona, jako Matka, to koncepcja teologii feministycznej, która ma liczących się adeptów. W Polsce propagatorem tego typu bzdur jest „Tygodnik Powszechny” uchodzący za pismo katolickie. Czytamy w nim m.in., że u źródeł teologii feministycznej spoczywa doświadczenie dyskryminacji kobiet. Od tego grzechu nie jest wolne chrześcijaństwo. Teologia feministyczna zmierza – poprzez refleksję nad Objawieniem – do obrony tej godności i zlikwidowania wszelkich form dyskryminacji.
Od znaków drogowych do Boga - wszędzie baby… Przytaczając słynnego Maksia z „Seksmisji”, ośmielę się powiedzieć: - W głowach wam się poprzewracało, boście chłopa dawno nie miały!

Numer: 2006 52_53   Autor: Robert Wyrostkiewicz - opr jzp





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *