Festiwal sztuk walki

Boks, karate, kick-boxing, jet kune do, jui-jitsu, rozbijanie pustaków, walki dziewcząt, poskramianie dzieci i wszystko inne, co pachnie pojedynkiem wręcz, mogli zobaczyć goście pierwszego w Mińsku Mazowieckim festiwalu sztuk walki. Imprezę zorganizował Mirosław Kaczorek, właściciel i trener klubu Vega

Vega jak omega

Festiwal sztuk walki / Vega jak omega

Bilety nie były drogie, ale liczba kibiców mimo sobotniego popołudnia nie była imponująca. Skupili się głównie naprzeciwko rozstawionego w hali GM-3 ringu.
A za nim - organizatorzy - Mirosław Kaczorek i relacjonujący walki Marek Bortkiewicz, Mirosław Krusiewicz w roli nie tylko członka zarządu powiatu, ale też kibica oraz Krzysztof Włodarczyk komentujący walki bokserów. U „Diablo” jeszcze widać skutki walki o czempionat IBF, ale - jak stwierdził - zwycięskie rany goją się szybciej i nie bolą. Imprezę odwiedził również inny miński mistrz boksu - Rafał Jackiewicz, który jesienią dał się poznać jako piłkarski snajper w drużynie podcegłowskiego Piaseczna. Mistrzowie nie walczyli, dając szansę popisu drugim garniturom z Mińska, Piaseczna, Warszawy i Siedlec.
Na pierwszy ogień poszli bokserzy - Mateusz Jaskólski z „Ronina” Piaseczno i Dawid Gałązka z mińskiej „Vegi”. Walczyli na pół gwizdka, więc sędziowie ogłosili remis.
Gdy w ringu pojawiły się dziewczyny - wszyscy sekundowali mińszczance Joasi Zawodzie, ale wygrała Jola Sikorska. Joasię pomścił wkrótce Mateusz Antosiewicz, bijąc Błażeja Fielka, ale już Piotr Olewniczak nie dał rady Bartkowi Ożarkowi.
Za to doskonale poradził sobie z warszawiakiem nasz Kamil Chłopik, bijąc 3:0 Wojciecha Zdunka z klubu „Bruce Lee”. Ostatnią walką na ringu był pojedynek Mirka Kaczorka z węgrowianinem Jarkiem Madziarkiem. Zanosiło się na ostry kick-boxing, ale po pierwszym upadku Kaczorka młody mistrz zwolnił tempo, godząc się na remis. Jak orzekli fachowcy, m.in. Jan Braun (specjalny gość festiwalu) Mirek był 14-krotnym mistrzem, teraz jest wspaniałym trenerem, więc powinien sobie odpuścić ciężkie pojedynki, by nie skończyć jak Piotrowski. Wokół ringu też było na co popatrzeć. Następcy Bruce’a Lee walczyli na kije, karatecy Bartnickiego pokazywali techniki walki obronnej, niedozwolone chwyty, a sam mistrz rozbił na oczach widzów 6 pustaków. Pewnie dyrektor Samociuk nie przeżyłby takiej demolki nowego parkietu, ale czego oczy nie widzą... Przeżyli natomiast walkę z ojcem synowie Leszka Czekały. Szczególnie starszy, na którym mistrz jui-jitsu skutecznie pokazywał chwyty obronne, a zakładane dźwignie nie były wcale na niby.
Nic, tylko trenować. W tym celu właśnie, ale też po to, by do klubów garnęli się młodzi, urządził Kaczorek festiwal sportów walki. Starszym również przydałoby się trochę potu, by - jak twierdzą mistrzowie - nie rósł brzuch i byśmy mogli się obronić podczas ataku chuliganów. Jeden chwyt wystarczy, by intruz poczuł respekt i miał nauczkę do końca życia.

Numer: 2006 52_53   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *