Drodzy czytelnicy

Życie nie lubi próżni. Kiedyś gospodynie mogły sobie poplotkować w maglu, dzisiaj nowoczesne matki, żony i kochanki dają sobie folgę na forach internetowych. Czują się anonimowe, a więc bezpieczne i pozbawione jakichkolwiek hamulców. W przedświątecznych zakupach też nie mają miary, a na wieść o promocji czy wyprzedaży dostają przecenowego orgazmu. I jak je za to nie kochać...

Magle kariery

Drodzy czytelnicy / Magle kariery

Kilku naszych czytelników wyraźnie dąży do kariery na skalę co najmniej powiatu. Pierwszy przysłał nam balladę o... (aż wstyd pisać) gównie. Oto próbka jego talentu: - Gówna przybywa z dnia na dzień. Ile w tym zarazków, gówno tylko wie. Ludzie ślizgają się po nim i klną. Tylko klną. Na razie! Nie alarmują służb odpowiedzialnych za ten stan rzeczy. Ostatnio ktoś zmył gówna pod przychodnią zdrowia, ale już 10 metrów dalej nie. Rajcy nie składają w tej sprawie interpelacji. Mamy więc obsrane chodniki, ławki, samochody, urzędy i całe centrum Mińsk. A to widokówka naszego miasta.
Ależ to mocne i jakie inteligentne. Tak mógł napisać tylko jakiś aparatczyk i to koniecznie wojskowy. Ale podpisał się Janek Kowalski i tu - z przykrością stwierdzam - polotem literackim się nie wykazał. Za to ma przepis na eliminację g... z mińskich ulic. - Czas pogonić do roboty ludzi ze straży miejskiej z komendantem na czele! - wyrokuje. To komendant i strażnicy są ludźmi? Niemożliwe, skoro nie widzą i nie sprzątają panoszącego się g...a. - Do tego listu dołączcie zdjęcie obsranej ławki stojącej przy chodniku obok budynku, w którym mieści się wasza redakcja - proponuje. Zrobiliśmy, a niech tam wszyscy zobaczą, że dziennikarze też są wyczuleni na g...o.
A burmistrz Zbigniew Grzesiak? O nie, jeszcze z nim o rozprzestrzeniającym się g...e nie rozmawialiśmy. Niech spokojnie odpoczywa po trudach podwójnej elekcji. Ale postanowiliśmy, że lodowiska nie podarujemy. To znaczy zapytaliśmy, dlaczego je tak hucznie otworzył, by za chwilę zamknąć. Uspokoił nas, że wszystko będzie dobrze, gdy tafla lodu zgrubieje do 5 cm. Zdradził też, że mińskie lodowisko będzie prawdziwą areną łyżwiarstwa figurowego i hokeja. Zakryte i z trybunami.
- Toż to paranoja, otwarcie to PRL-bis - krzyczą baby w wirtualu. Identycznie jak pewien amator listów z mińskiej gminy, który nazwał wójta Dąbrowskiego słońcem przez wielkie „S”. Za co? Za podwójne ślubowanie, czy za wygrane wybory. A może tak po prostu, w imię zazdrosnej zasady jak to od lat czyni wieczny radny gminno-miejsko-sejmikowo-powiatowy. On też lubi pisać listy, ale tylko o sobie. Aż dziwne, że coraz więcej osób (i dziennikarzy) przestaje go cenić, bo do czego się dotknie, to rozwali. Tak twierdzą złośliwcy, ale powszechnie wiadomo, że mógłby z powodzeniem piastować urząd wojewody, a on się pchał tylko na starostę.
Toż zakrawa to na molestowanie stanowiska w stylu Leppera. Andrzej (oczywiście L., a nie K.) zaskoczył znowu swoich wielbicieli, mówiąc o wielokrotnym całowaniu nie tylko Anetki, ale wszystkich samo(o)Bronek. - I co - pytał - czy sam akt całowania jest propozycją pójścia do łóżka! Pewnie że nie, ale kobiety różnie ten akt pojmują, o czym już niektórzy miłośnicy płci pięknej brutalnie się przekonali. Wychodzi na to, że wierna żona to skarb, ale kochanka powinna być jeszcze wierniejsza i do tego lojalna.
Tak oto sex-afera dotyka bezpośrednio wyborców. Ale co robić, - jak komentował odważny socjolog - gdy plebs dostanie się do władzy, to od razu nie wie, co z tą władzą robić. Ale wie, jak się chla gorzałę i zadziera kiecę do góry. Coś z tym trzeba zrobić, podobnie jak z rozpanoszonymi w Mińsku Mazowieckim odchodami kawek, wron i gawronów. A może nie warto, bo i tak na święta wszystko przykryje biały puch. Tylko co z karierami rodem z magla. Takim nie można powierzyć nawet zbierania ptasich odchodów.

Numer: 2006 51   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *