Drodzy czytelnicy

- Co byśmy nie powiedzieli i czego nie zrobili, to i tak będziecie przeciwko nam, bo jesteśmy z Samoobrony - żaliła się Monice Olejnik posłanka z kurwikami w oczach i ochotą na sex równą apetytowi konia na owies. Zawiodłem się strasznie na pani Renacie, bo już myślałem, że jest prawdziwą babą-herodem, a tu - łzy w obronie swoich kolegów. A tak wspaniale walczyła o prawdę w PiS-ie

Chuć etatowa

Drodzy czytelnicy / Chuć etatowa

Ruja i poróbstwo - takim epitetem piętnował noblista Sienkiewicz literacką modernę, a szczególnie wyuzdane sztuki Przybyszewskiego, który w swym literackim katechizmie - trzeciej księdze Pentateuchu - był napisał - Na początku była chuć. Nic prócz niej i wszystko w niej. Dopiero później był mózg, by człowiek mógł dostatecznie głęboko smakować swe pożądanie i... dusza, źródło wyzwolenia, ale i udręk sumienia. Idąc tropem wielkiego mistyka, trudno nie zauważyć, że człowiekiem targają wielkie siły, z których wspomniana chuć jest najpotężniejsza. A kiedy idzie w parze z mózgiem i duszą - nie do przezwyciężenia.
Afer rozporkowych u nas dostatek. Rzecz w tym, że dotyczą ludzi spoza medialnych kręgów lub skazanych na nie artystów, aktorów, piosenkarzy i innych kreatorów popkultury. Co innego, gdy sex-afera dotyka polityków. W Ameryce udało się tylko Clintonowi, ale za nim jak mur stanęła żona. Nieważne, czy zrobiła to z miłości, czy z politycznego wyrachowania. Czy za Lepperem i Łyżwińskim staną ich małżonki? Jeśli już, to koleżanki, jak Beger, Wiśniowska i każda inna mająca Jędrka za bożka. A że poleci z rządu, to pewne. Nie dlatego, że nieopatrznie i z nieodpowiednią kobietą otworzył rozporek, a z powodów... historycznych. Partia stworzona z negacji wszystkiego nie może po prostu rządzić. Nawet na siłę, bo są siły (co udowadniają dziennikarze), które wymiotą ją z polityki. I będą się dziwić otumanieni wyborcy, jak to się stało, że partii ze znakiem swastyki lub rozporka już nie ma i będą zmuszeni głosować na liberałów i pedałów.
Nasi lokalni politycy mają wiele grzeszków, ale swą chuć hamują jak tylko umieją. Nie do pomyślenia, by któryś z nich flirtował chociażby z sekretarką lub wydziałową, nie mówiąc o posadzie przez łóżko. Skąd to przypuszczenie. Ano z logicznego myślenia, bo przecież zawiedziona nałożnica od razu posłałaby do redakcji miły liścik z niemiłym kontekstem. Przecież nie są bardziej nieśmiałe od sekretarek asów Samoobrony.
Mamy więc spokój z urzędniczo-politycznym seksem, czego nie można rzec o mińskim szpitalu. Wiemy z poufnych źródeł, że załoga SP ZOZ zamieni dyrekcji ultimatum płacowe. Albo podwyżka, albo strajk. A może wcześniej zmieni się dyrekcja i warto zaczekać? Taka alternatywa nie dotyczy chorych, którzy już otwarcie twierdzą, że boją się kłaść w mińskim szpitalu, bo trudno wstać już po kilku dniach. I jak tu sobie zrobić kompleksowe badania, gdy na wszystko, co bezpłatne, trzeba czekać miesiącami. Jak zaufać, gdy nie ma nadziei nawet na trafną diagnozę.
Adwent rozpoczął się seksem i... niestety śmiercią, przez którą znowu trasa Siedlce - Mińsk Mazowiecki przypomniała się całemu krajowi. Aż się nie chce wierzyć, że dwoje młodych ludzi i do tego policjantów wpadło do bajora, jadąc prostą drogą. Serafin użył ich w roli taksówkarzy, ma na sumieniu dwa życia, choć tak naprawdę nie on zawinił, a urzędnicza mentalność. Każdy niemal biurokrata ma we krwi normę - wykorzystać i nie brać odpowiedzialności. Sex-politycy również.

Numer: 2006 50   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *