7. koncert "Trochę słońca"

Mińskie gimnazjum im. Jana Pawła II nie traci energii w corocznym dopieszczaniu amatorów serdecznej kultury. Taki charakter mają koncerty ze słońcem w roli tytułowej i charytatywnej. Przypuszczenia organizatorów, że za siódmym razem jego promienie ogrzeją wielu mińszczan, nie okazały się płonne. Może z powodu aniołów, które w niedzielę 3 grudnia zstąpiły z nieba, by ulżyć ludziom

Serca aniołów

7. koncert

Już ulice przysłonił mrok, gdy w sali koncertowej MSzA Izabela Saganowska przypomniała ideę koncertów - zebranie funduszy na pomoc potrzebującym gimnazjalistom. W ubiegłym roku padło sześć dwójek, tj. 2 222,22 zł, z których skorzystało 50 uczniów. Otrzymali oni podręczniki i wyjechali na wycieczki, by nie być gorszymi od swych zasobnych kolegów. W tym roku nie miało być gorzej, co już na początku koncertu gwarantowała przepełniona sala szkoły artystycznej.
Popisy gimnazjalistów, absolwentów i ich nauczycieli poprzedził apel dyrektora Wyszogrodzkiego o hojność darczyńców. Tylko 10 zł od każdego gwarantowałoby rekord, a przecież w pierwszych rzędach nie zabrakło ani burmistrza Grzesiaka, starosty Tarczyńskiego, radnych i rodziców, na których już przy wejściu czekały dwójki uczniów z pustymi wiklinowymi tacami. Na początek prezentacji - niespodzianka taneczna z polonistą Wojciechem Biardzkim w roli wodzireja kilkunastu uczennic i absolwentek. Zanim na scenę wleciały anioły, by - według scenariusza Anny Misiołek - pomagać młodym ludziom zrozumieć dorosłych, usadowiony w kącie chór zaczął śpiewać i grać pieśni o niebiańskich przybyszach. Głównie szlagiery Starego Dobrego Małżeństwa ze słowami Ziemianina i muzyką Myszkowskiego. W partiach solowych pokazali się nie tylko uczniowie (Ania Piętka, Sylwia Łoboda i Dawid Nalazek), ale również nauczyciele - Dariusz Kulma i dyrektor Wyszogrodzki - obaj zwycięzcy batalii o fotele radnych.
A między popisami muzyków nudzące się w niebie stadko aniołów postanowiło trochę się zabawić wśród uczniów. Już na początku jeden z nich zaproponował, by wreszcie zrobili coś, co zależałoby wyłącznie od nich. Nie było łatwo, bo ludzkie problemy nie przypominają niebiańskich rozkoszy. Jednak udało się zwrócić uwagę rozkapryszonej córki na zmęczenie matki. - Wepnę we włosy białą wstążkę, bym była do niej podobna - konstatuje dziewczyna, gdy dzięki aniołowi zobaczyła pierwszy raz siwiznę na skroniach rodzicielki.
A kiedy niezadowolony z prezentu chłopak niszczy kolejny słownik, anioł go pociesza, że przecież za rok otrzyma identyczny. Dotknięta kalectwem kobieta też wybiera aktywność, a jej powolne chodzenie nie jest - zdaniem aniołów - ułomnością godną łez.
I jeszcze poeta, który wbrew woli rodziców nie chce zostać lekarzem, a czuje się jak zamknięty na podwórku psiak. Wyrywa się więc po nowe doznania, by wydeptać oryginalną, a przede wszystkim swoją ścieżkę rozwoju. Ci, którzy przeszli przez chaos wyboru, wiedzą, jaki jest on trudny, a nawet dramatyczny. Ale gdy już się dokona, szczęście jest naprawdę anielskie.
Społeczność GM-2 może się cieszyć. Nie tylko z frekwencji (ponad 300 osób na sali) i programu artystycznego, który u wrażliwych gości mógł nawet wycisnąć łzę, ale też z zebranej kwoty 2 055,55 zł. To mniej niż w ubiegłym roku, ale wystarczy, by nie umarła idea pomocy najbiedniejszym uczniom. Efekt pedagogiczny też nie jest bez znaczenia, by tak krytykowani gimnazjaliści zmieniali świat nie słowami, a serdecznymi czynami. Udowodnili, że rozumieją i potrafią. Temu służą także dobre, anielskie duchy oraz symbol słońca, którego wszakże zabrakło na scenie, ale każdy z uczestników miał go jak najbliżej ciała. Niektórym po koncercie utkwił w sercu...

Numer: 2006 50   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *