Głos Andrzeja Kucia

- Jestem bardzo zadowolony, że PO udało się zdobyć aż 7 mandatów w radzie miasta. Nie wiem, co zrobi Leon Jurek, jednak obserwując jego kampanię wyborczą, nie sposób sobie wyobrazić, żeby poparł Zbigniewa Grzesiaka – powiedział po wyborach Andrzej Kuć. Skwitował również aktualny układ polityczny w Mińsku

Dla dobra Mińska

Głos Andrzeja Kucia / Dla dobra Mińska

Jest Pan liderem Platformy Obywatelskiej w Mińsku Mazowieckim, jak ocenia Pan wynik wyborów do rady miasta? - Jestem bardzo zadowolony, że udało nam się zdobyć aż 7 mandatów w radzie miasta. To najlepszy dowód na to, że mieszkańcy Mińska oczekują zmian i chcą, by ich miasto otrzymało nowy impuls do rozwoju. Mam też nadzieję, że wspólnie z kolegami uda nam się na te oczekiwania odpowiedzieć. Przed nami cztery lata, by wywiązać się z przedwyborczych deklaracji. Te wybory to również mój osobisty sukces. Mimo że w poprzedniej kadencji byłem w opozycji do obecnego burmistrza i grupy jego radnych, mieszkańcy docenili moją pracę. Otrzymałem trzy razy więcej głosów niż w poprzednich wyborach do rady miasta i w swoim okręgu pokonałem nawet obydwu kandydatów na stanowisko burmistrza. To ogromny kredyt zaufania, który będę spłacał przez kolejne lata pracy w radzie. 7 mandatów to bardzo dobry wynik, jednak jest to zaledwie 1/3 głosów w radzie, a żeby być skutecznym, trzeba mieć większość. - To prawda. Oczywiście nawet w opozycji można dobrze pracować na rzecz miasta, czego dowodem były ostatnie cztery lata mojej działalności. Jednak, żeby móc wprowadzić cały nasz program w życie, żeby miasto jeszcze intensywniej zaczęło się rozwijać, żeby zreorganizować spółki miejskie, żeby korzystać z funduszy unijnych, żeby tworzyć nowe miejsca pracy, potrzebna jest większość, która w podobny sposób patrzy na rozwój miasta. I nie ukrywam, że liczę na współpracę z radnymi z Prawa i Sprawiedliwości. Oni podobnie jak i my swój program wyborczy oparli na wskazaniu błędów poprzedniej władzy i metodach ich naprawienia. Tak naprawdę ludzie, którzy zaufali Leonowi Jurkowi i jego kolegom z list wyborczych, podobnie jak nasi wyborcy, oczekują zmian. Chcą, by w naszym mieście pieniądze były wydawane w sposób gospodarny, by inwestycje były racjonalne, przemyślane i ekonomicznie uzasadnione. Myślę, że jeśli nie będziemy się kierować podziałami na górze, uda nam się zgodnie współpracować z radnymi z PiS. To dość oryginalne przedsięwzięcie. Mińsk stałby się ewenementem w skali kraju, gdyby doszło do takiej koalicji. - Tu nie chodzi o wielką politykę,tylko o dobro naszego miasta. Jeśli się okazuje, że programy PO i PiS dla Mińska są tak bardzo zbliżone, to współpraca jest rzeczą naturalną. Oczywiście pod warunkiem, że PiS swoje przedwyborcze deklaracje traktuje poważnie. Myślę, że dla tak dużego elektoratu PiS wielkim rozczarowaniem byłoby, gdyby się okazało, że program wyborczy to tylko puste obietnice, które mają być przepustką do zdobycia stanowisk w radzie miasta. Nie wyobrażam sobie, żeby takie ugrupowanie jak Prawo i Sprawiedliwość miało za nic swoje obietnice i rozpoczęło współpracę ze Zbigniewem Grzesiakiem i jego Mińskim Forum, które podczas całej kampanii było przedmiotem ostrych ataków. To byłoby nieuczciwe, a wyborcy pokazali, że pamiętają fałszywe obietnice. W tych wyborach mandatu nie otrzymali ci, którzy w poprzedniej kadencji dla stanowisk zdradzili swoje poglądy. Dlatego uważam, że Leon Jurek jako lider mińskiego PiS nie doprowadzi do sytuacji, w której on sam i jego ludzie w zamian za stanowiska zrezygnują z realizacji swojego programu. Myślę, że PiS jest zbyt poważną partią, by tak szafować zaufaniem wyborców. Mówi Pan o współpracy z mińskim PiS w radzie miasta, czy to oznacza, że liczy Pan na oficjalne poparcie Leona Jurka dla kandydatury Mirosława Krusiewicza? - Nie wiem, co zrobi Leon Jurek, jednak obserwując jego kampanię wyborczą, nie sposób sobie wyobrazić, żeby poparł Zbigniewa Grzesiaka. Przecież doskonale zna wszystkie błędy poprzedniej władzy. Publicznie wypowiadał się na temat braku gospodarności w realizacji miejskich inwestycji, zaniechania w zdobywaniu środków unijnych, braku decyzji o budownictwie komunalnym. Zatem jeśli Leon Jurek na każdym kroku publicznie krytykował burmistrza Grzesiaka, poparcie go w drugiej turze wyborów byłoby czystą hipokryzją i oznaczałoby, że w kampanii można wszystko powiedzieć, byleby tylko dostać się do stanowisk. Oczywiście mam świadomość, że decyzja jednej osoby nie oznacza, że całe ugrupowanie ma podobne podejście do sprawowania władzy. I uważam, że jeśli Mirosław Krusiewicz wygra wybory, nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby rozpocząć rozmowy z PiS. (bk)

Numer: 2006 48   Autor: Rozmowa z Andrzejem Kuciem, radnym rady miasta Mińsk Mazowiecki





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *