Spacerkiem po Mińsku

Od niepamiętnych czasów rajcy i ojcowie miasta nad Srebrną narzekają na brak pieniędzy. Co prawda, w okresie przygotowań do kolejnych wyborów nastąpił miński cud – nasze miasto doczeka się przejścia podziemnego pod torami za... darmo. Jest w Mińsku Mazowieckim miejsce, gdzie przy niskich nakładach sił pieniądze wprost leżą na... ulicy

Forsa za łamanie

Spacerkiem po Mińsku / Forsa za łamanie

Ten groszodajny obszar to łamana uliczka – jak mówią uczeni drogowcy – serwisowa na tyłach domów za Starym Rynkiem od ul. Dąbrówki. Zarówno od strony Warszawskiej, jak i Dąbrówki stoją znaki zakazu ruchu wszelkich pojazdów, oprócz mieszkańców bloku i zaopatrzenia sklepów. Mimo to zakaz ten jest notorycznie łamany przez wielu obcych kierowców. Szczególnie w okresie nasilonego ruchu na Warszawskiej. To najlepszy skrót pozwalający w miarę szybko ominąć korki w tym rejonie i jadących na zachód od ul. Dąbrówki, bo tutaj, na Warszawską nie ma lewoskrętu.
Nieraz można było (i jest tak nadal) oglądać kłótnie kierowców udowadniających jeden drugiemu, kto tu ma pierwszeństwo. A żaden z nich go nie miał, bo bezkarnie wjechali „pod zakaz”. Jest jeszcze problem uszkodzenia samochodów, które na tym bezprawnym objeździe jak najbardziej legalnie parkują, bo należą do mieszkańców domów Stary Rynek 3/5. Podrapany lakier, wgniecione blachy czy też potłuczone lampy to normalka w tym miejscu.
A winnych nie ma (bo nikt z objeżdżaczy się nie przyzna do uszkodzenia cudzego samochodu). I tak płynie to drogowe bezprawie. Nikt, ani w ratuszu, ani w komendzie policji nie pomyślał, żeby w ten zapomniany zaułek wysłać piesze patrole straży miejskiej bądź policji. Cóż, nikt z „wielkich” mińskiej polityki tu nie mieszka. Na burmistrzowskiej Pięknej taki stan byłby nie do pomyślenia.
Ale właśnie na Starym Rynku pieniądze leżą dosłownie na ulicy. Wystarczy tylko trochę dobrej woli (i parę patroli), aby sytuacja uległa poprawie. Można też właścicielom pojazdów i sklepów z tego rejonu wydać odpłatnie specjalne identyfikatory zezwalające na wjazd i parkowanie na tym terenie. Biorąc pod uwagę koszty napraw uszkodzeń pochodzacych od niewiadomego sprawcy, z pewnością byłyby wyższe od takiego zezwolenia (o spokoju nie mówiąc). Regularna i systematyczna akcja strażników miejskich i policji szybko nie tylko wzbogaciłaby miejską kasę, ale także oduczyła (a może też nauczyła) nagminnie łamiących przepisy kierowców szacunku dla przepisów ruchu drogowego. I tyle na dzisiaj.

Numer: 2006 36   Autor: Ob. Jerzy Świat





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *