Kanikuła w zenicie, ale wielu z nas urlop ma już z głowy. Jeśli nie wrócili z bolącą mózgowio- lub trzewioczaszką, to z plecami pozbawionymi skóry. Ach, ta nasza wakacyjna łapczywość... – A nie lepiej posiedzieć sobie cały dzień w wannie lub moczyć się co parę minut pod własnym prysznicem – marzą domatorzy. Jakby nie wiedzieli, że dyrektor Samulik czy któryś z wójtów mogą im wyłączyć wodę. A w morzu czy jeziorze wody nie zabraknie...
Szajby kanikuły
Hulaj dusza, piekła nie ma – rzekli trzej kapłani i rozhulali się w podotwockiej knajpie przy automatach do gry. Gdy przegrali kupę forsy, zabrali się za niewdzięczny sprzęt. Jurność księży z parafii B-I-C-M (na razie nie zdradzimy, kto zacz) ostudzili policjanci, aplikując wandalom areszt. Wrócili do swych parafii po kilku dniach.
- Ja tu tyle daję na kościół, a oni takie brewerie wyczyniają. Panie redaktorze, trzeba to dokładnie sprawdzić i rąbnąć po nazwiskach, a co – wkurzał się po drugiej stronie kabla nasz informator, który zaręczał, że to wszystko prawda. Chcieliśmy sprawdzić, ale telefony we wszystkich podejrzanych parafiach były „zajęte”. Przez całe workowe popołudnie.
Nie z wódą a z wodą ma do czynienia i to codziennie Włodzimierz Samulik. Po naszej notatce, że może dojść do okresowego odcinania wody w Mińsku, rozdzwoniły się redakcyjne telefony. Mińszczanie byli oburzeni, a szczególnie jedna z mieszkanek Kędzieraka oskarżając dyrektora o mataczenie... wodą.
- Niech Samulik lepiej sprawdzi dzikie przyłącza, które instalował jego pracownik Królak – uderzyła z grubej rury.
- To fakt, robiliśmy na Kędzieraku sieć, Królak miał niskie ceny, podłączył mieszkańców, pobrał pieniądze, ale do dzisiaj nie przekazał ich do odbioru – przyznaje dyrektor. Twierdzi też, że
o nielegalnym poborze wody dowiedział się 4-5 tygodni temu i... rozpoczął działania zaradcze. Obiecał również wyczerpującą informację na temat gospodarki wodnej, ale cały wtorek milczał jak zaklęty. A przecież ludzie chcieliby wiedzieć, dlaczego woda w Mińsku Mazowieckim jest najdroższa w regionie i do tego ma być ograniczona tym, którzy za nią płacą, a złoczyńcy ją bezceremonialnie marnują.
Trudno jednak uciec od wakacyjnych uciech. Trzecia informacja naszych czytelników dotyczyła wyjazdu dzieci na obóz językowy organizowany przez miński oddział PTTK.
-Wszystko było w porządku oprócz kierowniczki Janickiej, która przy dzieciach piła alkohol i przeklinała. Mamy wszystko na zdjęciach, a bluźnierstwa dzieci nagrały na komórkę. Jest podejrzenie popełnienia przestępstwa, więc niech się sprawą zajmie prokurator – opowiadała zdegustowana matka 15-letniej obozowiczki.
Byliśmy na spotkaniu Janickiej z rodzicami (vide: Pijany obóz), a szczegółową, ilustrowaną relację zdarzeń przedstawimy już za tydzień. Oby nie było za późno, bo kolejny turnus jedzie właśnie na Wolin kształcić kulturę języka i spożycia.
Uwaga opiekunowie – to wy będziecie płacić odszkodowanie, jeśli któraś z podopiecznych zajdzie za daleko, np. w ciążę. A potem będą się pocić i dusić podczas ślubu, jak w siedleckim USC. To kara boska za cywilny, a nie konkordatowy ślub.
Siedlce nie mają klimy w USC, ale za to tylko im pozazdrościć amfiteatru. Co prawda, rzadko się on zapełnia, bo nie wiedzieć czemu, wejściówka na imprezę kosztuje. Na festiwal folkloru sąsiadów i nacji bardziej gorących – aż dwa złote. Aż, bo wielu tylko słuchało popisów za płotem letniej sceny, gdy tymczasem trybuny co najmniej w połowie świeciły pustymi krzesłami.
Jak do tej małoduszności ma się Mińsk, który stać na gratisowego „Skrzypka na dachu” i to na poziomie wcale nie prowincjonalnym. Tylko można pomarzyć, ilu spragnionych wielkiej sztuki mińszczan nie musiałoby stać lub siedzieć na kostce gdybyśmy mieli siedlecki amfiteatr. Panie burmistrzu, wybory dopiero 12 listopada – może coś zdążymy zaplanować - przynajmniej na przyszły rok. Giertych już zaplanował
– szajbę maturalną dla ogona krzywej Gaussa, by wreszcie ktoś mu uwierzył.
Numer: 2006 30 Autor: Wasz Redaktor
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ