Dębskie wyroki

Za błędy trzeba płacić. W państwie prawa wyrocznią są niezawisłe sądy. Ich mińscy przedstawiciele – sędzia Hanna Świderska i Karol Troć jako przewodniczący składu orzekającego odczytali ostatnio wyroki byłemu wójtowi gminy Dębe Wielkie i jego dwom współpracownikom. Bez najmniejszych wątpliwości

Zawieszone kraty

Dębskie wyroki / Zawieszone kraty

Przez niemal całą samorządową kadencję trwały rozprawy w wydziale karnym mińskiego sądu z oskarżenia publicznego przeciwko Dariuszowi K. oraz dwom pracownikom urzędu gminy – Bogusławowi R. i Grzegorzowi Ch. Oskarżycielem posiłkowym była wójt Hanna Wodnicka, która po objęciu rządów nie mogła się pogodzić z niegospodarnością i fałszerstwami poprzedników podczas budowy oczyszczalni ścieków i modernizacji kotłowni w ośrodku zdrowia.
Obie sprawy były zawiłe, wymagające zeznań wielu świadków, wielokrotnej obecności w sądzie. Dowody okazały się jednak nie do zbicia i tak 10 kwietnia 2006 roku sędzia Karol Troć najpierw oddalił wnioski oskarżonego Dariusza K., a następnie zgodził się z prokuratorem, że szkodliwość społeczna czynów trzech oskarżonych jest wysoka, przez co należy ich uznać winnymi szkód, jakie poniosła gmina podczas budowy oczyszczalni ścieków.
Największą karę wymierzono byłemu wójtowi – łącznie 1,5 roku pozbawienia wolności z zawieszeniem na okres 3 lat i grzywną w wysokości 100 stawek dziennych po 30 złotych za każdą z nich, co daje w sumie 3 tysiące złotych. Bogusława R. sąd skazał na 10 miesięcy z zawieszeniem i 2400 zł grzywny, a Grzegorza Ch. Też na 10 miesięcy przy grzywnie 800 złotych.
Wyrok w sprawie kotłowni ogłoszono przed tygodniem - 12 lipca. Kilka dni wcześniej do skrzynki redaktora naczelnego jeden z oskarżonych (Grzegorz Chabiera) wysłał e-maila, zapraszając ironicznie do uczestnictwa w tej wiekopomnej chwili. Na odległość czuło się pewność, że tym razem wyrok będzie inny, niż ten w sprawie oczyszczalni. Radosne zachowanie na holu przed salą rozpraw dopełniało atmosfery zwycięstwa.
Przestali się cieszyć już po pierwszym zdaniu sędzi Hanny Świderskiej, która najpierw orzekła winę Dariusza K. i Grzegorza Ch., skazując obu na 10 miesięcy więzienia z zawieszeniem na dwa lata. Tylko grzywny nie były równe. Sąd uznał, że były wójt zapłaci 2000 zł, a jego były kierownik referatu inwestycyjnego tylko osiemset ze względu na trudności finansowe. Główna wina Dariusza K. polegała na niedopełnieniu obowiązków gospodarza gminy, natomiast Grzegorz Ch. Bez upoważnień podpisał protokół i użył pieczątki oraz odebrał inwestycję wykonaną niezgodnie z projektem. Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że obaj ponownie przyczynili się do wyrządzenia szkód dębskiej gminie na kwotę powyżej 60 tysięcy złotych. Oba wyroki nie są prawomocne i zapewne skazani już się odwołali do sądu okręgowego w Siedlcach.
Jeśli były wójt ma nadal aspiracje wyborcze, zależy mu na jak najszybszym zakończeniu spraw po jego myśli. Jeśli tak się nie stanie, nie dojdzie do publicznej weryfikacji jego czynów. A gdzie honor i wstyd?

Numer: 2006 30   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *