Z „Azylu sprawiedliwych”

To będzie skandaliczny artykuł, co wcale nie znaczy, że ogórkowy, choć sezon w pełni. Może byłoby lepiej, gdyby w zamulonych mińskich „akwenach” zalęgły się przecinkowce cholery, niż to, co się wydarzyło po otwarciu powiatowego biura PiS-u

Ślady galopady

Z „Azylu sprawiedliwych” / Ślady galopady

Klaustrofobiczne schody na drugie piętro, pomarańczowa duchota, ścisk wpatrzonych w posłów oczu, nerwowe telefony, świętobliwe gesty, przyklejone do wrogich ust uśmiechy – tak mogłaby się rozpoczynać relacja z otwarcia lokalu PiS, na które zostaliśmy oficjalnie zaproszeni, ale bez prośby anonsowania tego faktu na łamach naszego tygodnika. Mimo dobrych chęci i oszczędzania przykrych słów, relacja wywołała polityczną burzę. Najpierw znany w Mińsku Mazowieckim działacz pół żartem upomniał się o „dobry artykuł” – Co znaczy dobry, będzie najlepszy, a na pewno rzetelny – odparłem z nieukrywaną przekorą. Oficjalnych „próśb” nie było, więc uznałem, że otwartość działaczy mińskiego Prawa i Sparwiedliwości zasługuje na szczególne potraktowanie mimo przeciętności spotkania. No i się zagolopowałem, bo już w czwartek, tuż po ukazaniu się Co słychać? zadzwonił do mnie dyżurujący w biurze prawnik, twierdząc, że nazywa się Ploch a nie Kloch. Przeprosiłem, choć mogłem winę zwalić na bezdźwięczne spółgłoski. To nie koniec, bo dowody mojej dziennikarskiej „nierzetelności” położył mi w poniedziałek na biurko Leon Jurek. Oto treść tego listu:
W związku z telefonicznymi protestami kilku osób, które uczestniczyły w otwarciu Biura Poselskiego PiS w dniu 06. 07. 2006 r., a które wymienione zostały z nazwiska w artykule w ostatnim numerze „Co słychać?”, osoby te proszą o sprostowanie w najbliższym numerze kilku nieścisłości:
1. Pani Danuta Ekert nie przyszła w towarzystwie panów Grzegorza Padzika oraz Andrzeja Kojro.
2. Pan Andrzej Kojro jako członek PiS był zaproszony na otwarcie biura.
3. W lokalu był krzyż nad drzwiami, co widać zresztą na jednym z zamieszczonych zdjęć.
Dziękuję za udział w spotkaniu i sprawozdanie z jego przebiegu. Taki małostkowy list praktycznie nie nadaje się do komentarza, ale spróbuję, bo - jak każdy – mam prawo do obrony.
Jeśli chodzi o krzyż (a raczej krzyżyk), biję się w pierś – nie zauważyłem. Może dlatego, że zazwyczaj umieszczany jest nad godłem RP, a nie jak w biurze PiS – nad wejściowymi drzwiami. Wprawdzie pani Ekert nie wymieniłem z nazwiska, ale skoro pada ono w liście, niech prawdzie stanie się zadość. A prawdą jest, że przewodnicząca Solidarności wchodziła do biura obok, lub jak kto woli razem z Grzegorzem Padzikiem, tj. jego towarzystwie. Jeśli wspólny marsz schodami był tylko przypadkiem, niech tak będzie.
Doprawdy nie wiem, czy Andrzej Kojro jest, był, czy też będzie członkiem PiS, ale jestem pewien faktu gorączkowej dyskusji o jego uczestnictwie w otwarciu biura i zapewnienia Kojry, że został zaproszony przez posła Tchórzewskiego.
Jestem też pewien, że mój reportaż – mimo podziękowań – nie spodobał się pewnym działaczom PiS-u, którzy woleliby bez rozgłosu rozdawać wyborcze karty. Może nawet na kolejną fetę PiS-u dziennikarze nie zostaną zaproszeni, albo... sami zajmą się ciekawszymi problemami. Ryzyko jest zawsze, ale najgorszym wyjściem jest brak zaufania i wzajemna ignorancja. Mam pewność, że na medialną ciszę nie stać nawet Prawa i Sprawiedliwości.

Numer: 2006 30   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *