Premiera u Partnera

Dzieło, stworzenie, doskonałość, prestiż – to tylko część przymiotów najnowszej damy Citroena, limuzyny C-6, którą w stojeckim salonie Partnera przedstawiał Włodzimierz Zientarski, a pieczętował przebojami Ryszard Rynkowski

Nagie c-szóstki

Premiera u Partnera / Nagie c-szóstki

Tylko sześć autoryzowanych salonów Citroena dostąpiło zaszczytu prezentacji nowego auta, o czym z dumą mówił Adam Wiącek, zapowiadając tańczące i śpiewające atrakcje wieczoru. Mimo włączonej klimatyzacji, w salonie nie udało się ochłodzić gorącego powietrza, bo atmosferę bez przerwy podgrzewał prezenter. Zientarski najpierw opowiadał o motoryzacyjnym cudzie, o francuskim kunszcie projektowym i przyjemnościach obcowania z najnowszą damą Citroena, która cierpliwie czekała na wyjście spod szczelnego pokrowca. Pod płótnem wyglądała jak czarna, pięciometrowa pantera, czatująca na ofiarę w cieniu rozłożystego drzewa. Wybór miała duży, bo Adam Wiącek zaprosił na premierę posła Czesława Mroczka, starostę Antoniego J. Tarczyńskiego oraz mińsko-siedlecką elitę biznesową.
Wszyscy z niecierpliwością czekali na widok nagiej c-szóstki, którą z gracją odsłoniła tancerka prosto z baletu. Wnet każdy mógł ją podziwiać, zobaczyć najintymniejsze schowki i przyrządy, usiąść za kierownicą, posłuchać szmerów silnika i pozować do pamiątkowych fotografii. Tłoku nie było, bo drugą c-szóstkę ustawiono przed salonem, gdzie chłód wieczoru pozwalał na realne refleksje. Pierwsza z nich to odpowiedź na pytanie, ilu gości zdecyduje się na limuzynę Citroena za... No właśnie, o cenie c-szóstki dżentelmeni nie mówili, ale nieoficjalnie wiadomo, że w wersji podstawowej kosztuje ok. 180 tysięcy złotych.
Na takie auto stać akurat Ryszarda Rynkowskiego, który za godzinny koncert życzy sobie 24 tysiące. W salonach Citroena artysta nie planował bisów, ale nie w Stojadłach. Po lirycznym początku z Natalią i męskim środku recitalu (Wypijmy za błędy), Rynkowski zdecydował się na balladę o pociągu „byle nie do Warszawy”, którym wyzwolił w biesiadnikach ducha tańca. Gdy goście z Adamem Wiąckiem w roli lokomotywy dojechali do celu, Rynkowski uległ czarowi gospodarza i – mimo pośpiechu na kolejny występ – zabisował dziewczynami lubiącymi brąz. Trafił w dziesiątkę, zapełniając parkiet upalnymi słowami, dźwiękami i ciałami. Wszystko za krótko, więc gościom pozostał bufet i mieniące się w świetle reflektorów c-szóstki. Niektórzy z nich zapisali się na jazdę próbną, by chociaż przez godzinę poczuć nagi komfort limuzyny Citroena. I tylko trochę żal aut z niższymi numerami, które tego wieczora wyprowadzono z salonu, by wielka dama bez ścisku święciła swój triumf.

Numer: 2006 29   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *