„The best off”, czyli wybór najśmieszniejszych etiud z repertuaru – tym trwającym ponad godzinę spektaklem Ireneusz Krosny ubawił do łez pełną salę mińskiego „Światowidu” w ostatnią sobotę. Nie powiedział przy tym ani jednego słowa

Minami mima

Ireneusz Krosny jest jednym z najoryginalniejszych i najzabawniejszych mimów komicznych w Polsce. W 1992 roku rozpoczął działalność zawodową, tworząc Teatr Jednego Mima. Wcześniej grał w trzech amatorskich teatrach pantomimy, był założycielem „Sceny Pantomimy KUL”. Występuje zawsze w czarnym, neutralnym stroju, bez typowego dla aktorów mimicznych makijażu. Nie potrzebuje także scenografii, a rekwizytów używa tylko w celach prowokacyjnych. Zgromadził na swoim koncie wszelkie możliwe trofea przyznawane aktorom pantomimicznym. Znany jest z kabaretowych programów telewizyjnych.
Na scenie kina „Światowid” pokazał wybór swoich najlepszych etiud. Oglądaliśmy przygody łapczywej muchy, która z obżarstwa utopiła się w miodzie, a także koguta, przeżywającego poranną niemoc w gardle. I. Krosny zamienił się w pracownika, który pokornie słucha rzępolenia dziecka szefa i radośnie znosi szarpanie przez psa podczas kurtuazyjnej wizyty u przełożonego. A w kolejnym skeczu stał się „przeterminowaną” miss podczas wieczornej toalety. Pokazał skutki palenia w scence pt. „Włamanie” i wyśmiał narwanych, młodych kierowców, tracących animusz przy spotkaniu z „drogówką”. Doskonale poradził sobie z dwiema rolami w jednym skeczu – był jednocześnie przerażonym pacjentem i uroczą dentystką. Salwy śmiechu wybuchały także podczas historyjek ze „śmiercionośnym” bodyguardem lub pomysłowym chirurgiem w rolach głównych.
Nie padło ani jedno słowo, przy niektórych etiudach tylko dodatkiem były dźwięki, a mimo to widownia bawiła się doskonale. Kreatywność w pokazywaniu zjawisk ze współczesnej obyczajowości albo absurdalnych scenek prezentowanych tylko za pomocą ruchu, mimiki, gestu, stwarza indywidualny styl Ireneusza Krosnego. Powoduje także złudzenie, że aktor gra z ogromną lekkością i łatwością. O wysiłku wkładanym w występ świadczy tylko pot na czole.
Mim podbił mińską publiczność, która gromkimi brawami skutecznie domagała się bisów. Sobotni występ to kolejne udane spotkanie ze sceną kabaretową; okazja, by się szczerze i głośno uśmiać. Ciekawe, czy Cezary Pazura, którego występ już 6 marca, też stworzy ku temu okazję?

Numer: 2005 10   Autor: isa





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *