W cegłowskim Rudniku

27 czerwca - to dzień imienin Władysławy. Pani Sęktas z Rudnika obchodziła je w tym roku po raz 103! Chociaż nie przywiązuje wielkiego znaczenia do imienin, te jednak były uroczyste, chociaż tylko w gronie najbliższych

Imieniny na 103

W cegłowskim Rudniku / Imieniny na 103

Dopiero od niedawna obchodzi pani Władzia imieniny i urodziny. - Przedtem to nie było czasu na takie zawracanie głowy - mówi solenizantka. Całe gospodarstwo na głowie, krowy, świnie, w polu robota, dzieciaki... do tego szycie, bo w całej wsi i okolicy pani Władzia znana była ze swoich krawieckich umiejętności. Jeszcze dzisiaj bez zastanowienia poradzi, jak co skroić. Martwi się teraz, że jej nie używana maszyna do szycia całkiem się zastoi i będzie do niczego - bo to tak, jak z człowiekiem - kiedy już nic nie robi, to też się zmarnuje! Gdy pani Władzia opowiada o latach pełnych pracy, że nie wiadomo było do czego najpierw ręce przyłożyć, cała promienieje w uśmiechu. Według niej lata ciężkiej harówki i nadążania ze wszystkim to lata szczęśliwe, to dobre wspomnienia.
A pamięta wiele. Nic nie zgubiło sie w zakamarkach jej umysłu, nawet ostatnie sprawy dotyczące wnuków i prawnuków, wszystko rejestruje, nic nie umyka jej uwadze. Po obiedzie staje przy zlewie i zmywa. Sprawnie, dokładnie. Wychodzi na ganek do kwiatów, czasem nawet na pole popatrzeć w dal... nogi ma sprawne, uszy i oczy też. Ręce ładne, nie powykręcane reumatyzmem. Telewizji pani Władzia nie lubi. - A bo wchodzą do tego pudła ludzie, pogadają, pogadają prędko, że nic się ich nie rozumie i gdzieś wychodzą! Ja za nimi nie nadążam - mówi i lekceważąco macha ręką.
- Czy warto tak długo żyć? - Pewnie, że warto! Żyje sie, żeby żyć! Dopóki są siły, to praca daje szczęście. A to, że się z warchlaczków wielkie świnie wyhodowało, że dzieci zdrowe wyrosły, że firanki piękne albo żakiet się uszyło. W polu to nawet z nogą w gipsie pani Władzia kartofle kopała. Może dlatego noga dobrze się zrosła, bo nie leżała. W późniejszym wieku, tak - po ’80, to już może czasem trochę robi się nudno, ale moja rodzina mnie szanuje, dbają o mnie! Lucynka to najlepsza córka, a i zięć poczciwy i wnuczka dobra. Oni o wszystkim ze mną rozmawiają, nigdy nie jestem sama i co mogę, to robię. Nie każą mi siedzieć bezczynnie! Tak, świat jest piękny o każdej porze roku i warto długo żyć, jeśli jest się w środku codziennych spraw. Ale jednak najszczęśliwsze były te chwile odpoczynku po dobrej, choć mozolnej pracy, to zadowolenie, że wszystko zrobione, uprane, ugotowane, nakarmione... A że trochę plecy bolały, to się odpoczęło i zaczynało myśleć o tym, co jutro trzeba zrobić. Po prostu drobne, ważne satysfakcje.
- A 103 lata to wcale nie tak wiele - żartuje pani Władzia i... uśmiecha się do swojego życia.

Numer: 2006 28





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *