Wystawa psów w Siedlcach

Równa kolejka do rejestracji, narzekanie na upał, powitania z kuzynami, wzajemne podziwianie elegancji i równie wzajemne… obszczekiwanie - słonecznym niedzielnym popołudniem siedlecki amfiteatr już szósty raz stał się przybytkiem psiej piękności – nie tylko tej rasowej

Kość urody

Wystawa psów w Siedlcach / Kość urody

Od początku wystawie przyświeca idea, że wszystkie kundelki są piękne – zaczęła prowadząca festiwal czworonożnej urody, Mariola Zaczyńska. Istotnie, wielorasowce wprowadzane przez dzieci pojawiły się na scenicznym podium już w pierwszej z pięciu konkurencji, w której wybierano najmniejszego psiaka wystawy. Choć żaden odważny, który zdecydował się pokazać swój pyszczek, nie opuścił imprezy bez smakołyków, to o tym, któremu przypaść miało najwięcej rarytasów, a z nimi chlubny puchar, decydowała oklaskami sama publiczność. W większości psi wielbiciele typowali zwycięzcę z grupy finalistów wskazanej przez jurorów, wśród których była międzynarodowa sędzina kynologiczna, hodowca cenionej rodzinki terierów szetlandzkich, Jadwiga Konkiel! Pierwsza konkurencja okazała się też wyborem najgroźniejszego czworonoga, bo zdobywczyni pucharu, filigranowa Saba, słodki gabarytowy niedobór nadrabia stanowczym temperamentem.
Indywidua wielorasowej prezencji miały własny turniej, w którym konkurowały o miano najbardziej nierasowej piękności. Na podium nie było szans na dublety. Każdy kandydat miał niepowtarzalny wygląd. Najciekawszym melanżem okazała się Zuzia. Urocza suczka z brzoskwiniowo-łososiowymi kędziorkami zaskarbiła sobie przychylność publiczności kokieteryjną otwartością, łatwością i odwagą nawiązania kontaktu z – bądź co bądź – swoimi arbitrami!
Po wielorasowcach w szranki stanęły szlachetne owczarki niemieckie. Szczególną sympatię publiczności zyskał długowłosy Jango.
Wyjątkowe emocje nawet wśród jury wzbudziła rywalizacja o tytuł najpiękniejszej. Różnica gustów doprowadziła sędziów wręcz do… kłótni. Koniec końców trofeum jednak decyzją widowni trafiło do półtorarocznej polarnookiej ślicznotki husky – Leny.
Po plejadzie pań przyszedł czas na panów. Krawaty, ufryzowana sierść, stukilogramowy bernardyn Rumbo obok nieśmiałego przygarniętego Siwka. Nie mogło obejść się bez psiej wymiany zdań. Choć puchar powędrował do niepozornego Tobiego, to jury doceniło też słodycz jamniczego spojrzenia Amino i zadbany wygląd Oskara oraz wdzięk osobisty słodkiego wielorasowego czarnulka Emi.
Ostatni wybór był dla publiczności nie lada gratką. Typowano bowiem psa najbardziej podobnego do właściciela wraz z właścicielem najbardziej podobnym do pupila. Bacznie obserwowano więc spojrzenia, postury, kolorystykę, by za najbardziej podobnego do swojego pana uznać potężnego owczarka kaukaskiego Miszę o ubarwieniu szaro-czarnym. Choć wystawa może nie jest profesjonalną, to każdemu psiakowi z okolicy, z osiedla i z kojca daje szansę, by mieć swoje pięć minut. A z nimi chwilę psiego szczęścia w doborowym psim towarzystwie.

Numer: 2006 28   Autor: Joanna Dybowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *