Małżeństwo w DPS-ie

We wtorek 6.06.2006 (sic!) w kościele św. Jana Chrzciciela w Cegłowie związano stułą ręce Jadwigi Witan i Dariusza Kowalika. Oboje są już ludźmi dorosłymi i pensjonariuszami DPS św. Józefa w Mieni. Ten ślub wzbudził pewną sensację, bo nie często w takim miejscu ludzie mają szansę się odnaleźć do tego stopnia, żeby związać się ze sobą na resztę spokojnego życia

Chwycili szczęście

Małżeństwo w DPS-ie / Chwycili szczęście

Nasz miesiąc miodowy trwa już trzy lata! – pan Dariusz uśmiecha się – tylko teraz jesteśmy u siebie, ze sobą i pobłogosławieni. Ale jako ludzie po pięćdziesiątce wiedzieliśmy, czego od siebie chcemy i mieliśmy czas na przekonanie, że bycie razem w dzień i w nocy daje nam większe poczucie bezpieczeństwa, chociaż ja ciągle jestem nie za mądry, ale ona jest rozsądna i po prostu mi się podoba. – My najpierw się ze sobą zaprzyjaźniliśmy – dodaje pani Jadwiga - później się zakochałam. – Potrafię kobietę uwieść tak, żeby mnie pokochała! – przechwala się małżonek. Już byliśmy razem, kiedy amputowano mi część nogi. Jak ona wtedy rozpaczała! Ale w miłości to nie ma znaczenia. Jesteśmy szczęśliwi i tylko to jest ważne, żeby tylko gorzej ze zdrowiem nie było. Ten nasz pokój to nasz prywatny świat, jesteśmy niezależni, wszystko prawie potrafimy koło siebie robić.
To prawda, wystarczy zobaczyć, jak poruszają się swoimi wózkami na niewielkiej przestrzeni. – My cały czas ze sobą rozmawiamy, czasem obudzimy się koło czwartej nad ranem i zamiast ubolewać nad bezsennością, rozmawiamy o wszystkim i dlatego wiele już o sobie wiemy. To nasza pierwsza prawdziwa miłość.
Oboje mieli niby miłosne związki. – Ja nie wyszłam za mąż, bo takie propozycje składali mi wyłącznie pijacy. Zakochani, ale pijący za wiele. Pani Jadwiga jest ładną, zadbaną, interesującą kobietą. Mąż patrzy w nią jak w obrazek. Liczy się z jej zdaniem i wygląda na to, że woli jej towarzystwo niż pogaduszki przy piwku z kolegami. Pan Darek pięknie śpiewa, nie nudzi się w życiu. – Mamy kościół, wiele zainteresowań, telewizję w pokoju, no i nasze rozmowy! Śpiewał w duecie z panią Danusią, teraz śpiewa z żoną. Oboje są bardzo muzykalni. Pan Darek przeżył porażenie prądem wysokiego napięcia, bo to nieprawda, że „elektryka prąd nie tyka”. Jego tknął. Wyratowano go, ale jak twierdzi na skutek niedoskonałości medycyny – po kilku latach zaczęły się problemy. Pani Jadwiga od czternastego roku życia powoli traci sprawność mięśni – zanikają. A tak niedawno jeszcze pracowała, chodziła i nawet tańczyła! - Ale i tak jesteśmy ludźmi, którzy wygrali szczęście na loterii życia. Wygraliśmy siebie, to zaufanie które mamy, tę wiarę, że gorzej być nie może, tę życzliwość personelu i ten nasz prywatny, intymny świat! Chwilo trwaj, jesteś piękna! – napisał poeta. Jakże to do nich pasuje.

Numer: 2006 27   Autor: Miodowych zwierzeń wysłuchała B. Abratowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *