W Mistowie

We wspólnej zabawie z rodzicami i w popisywaniu się przed nimi – nawet paskudny deszcz nie jest w stanie dzieciom przeszkodzić. W Mistowie aura kaprysiła okropnie. Było zimno i co chwila dosłownie lało!

Jak w rodzinie

W Mistowie / Jak w rodzinie

Piknik rodzinny zaplanowano na niedzielę – a tu jak na złość słoneczna sobota zamieniła się w deszczową niedzielę. Mimo to dzieciaki były radosne, a rodzice cierpliwie kibicowali pod parasolami. Cały program tego popołudnia co chwila przenosił się z boiska na zatłoczoną salę. Na powietrzu rozstawiono namioty ze smakołykami, którymi częstowały mamy, również aktywnie zaangażowane w imprezę. Był gorący bigos, mięsiwa z grila, wspaniałe naleśniki z owocami (specjalność tutejszej szkoły) i oczywiście domowe ciasta. Na szczęście mecz piłkarski tatusiowie kontra synowie odbył się przy lekkiej mżawce. Mecz siatkówki z udziałem mam i córek niestety, trzeba było odwołać. Ale występy się udały - były recytacje, inscenizacje teatralne, był koncercik trójki małych pianistów: Michała, Bartka i Kamila Niedźwiedzików grających na keybordzie. Część artystyczną nadzorowała Jolanta Szuba. Ta publiczna szkoła, której dyrektorką jest Lidia Domańska, robi wrażenie bardzo rodzinnej instytucji, a to za sprawą silnej więzi rodziców ze szkołą. Poczęstunki zawsze są fundowane bezinteresownie przez rodziców, których nie trzeba specjalnie nakłaniać do częstych kontaktów z nauczycielami. Wśród sympatyków, i to czynnych, jest rencista pan Jurek, który za punkt honoru postawił sobie pomaganie we wszystkich szkolnych przedsięwzięciach, a do tego jest znany jako „złota rączka” co teraz, kiedy prace nad wykończeniem świetlicy na poddaszu są w pełnym ruchu, ma wielkie znaczenie.
O przywiązaniu do tej szkoły może świadczyć to, że np. była dyrektorka, Hanna Wocial, która całe swoje zawodowe życie związała z tym miejscem, mimo emerytury i kłopotów ze zdrowiem, jest i uczy na pół etatu. Uczestniczy we wszystkich pracach dodatkowych. Nauczyciele mają wiele pomysłów na jeszcze większe uatrakcyjnienie wszystkich zajęć, szczególnie tych poza lekcyjnych, związanych z powstającą świetlicą, bo zauważono, że dzieciaki nawet popołudnia chętnie spędzają na terenie szkoły. I to można nazwać pedagogicznym sukcesem również w stosunkach z rodzicami, którzy niejednxzokrotnie są absolwentami tej podstawówki.

Numer: 2006 24   Autor: (bak)





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *