Artur Boruc w Siedlcach

W ubiegłym tygodniu w rodzinnych Siedlcach gościł Numer 1 reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata, od roku zawodnik szkockiego Celtic Glasgow, piłkarz i bramkarz Legii, który piłkarski świat zaczął podbijać w siedleckiej Pogoni – najpierw z juniorami, później ze starszym składem

Z Aleksandrią na Mundial

Artur Boruc w Siedlcach / Z Aleksandrią na Mundial

We wtorek, 16 maja, piłkarz jak dawniej zajrzał na trening młodej kadry Pogoni, nazajutrz udał do swojej szkoły – ZSP-3 im. S. Staszica, ale w nieco innym charakterze gościł u samego prezydenta miasta, z rąk którego przy dźwiękach sygnału prezydenckiego odebrał statuetkę honorowej nagrody „Aleksandrii” za promocję miasta i wybitne osiągnięcia sportowe na arenie krajowej i zagranicznej. Wyróżnianego i tytułowanego w wielu plebiscytach popularności, ale wciąż skromnego siedlczanina prezydent Symanowicz docenił już w 2004. Uroczystemu przekazaniu statuetki, na którym Boruc zjawił się z żoną Kasią i rodziną towarzyszyło spotkanie z młodymi przyszłymi piłkarzami – kolejnym pokoleniem wychowanków Pogoni z dyrektorem Mirosławem Kiciakiem oraz nowym trenerem pracującym dawniej właśnie z Borucem, Józefem Topczewskim, trenerami i dziennikarzami. Nie mogło zabraknąć rozmowy zawodowej z pytaniem o odniesienie do kontrowersyjnej decyzji trenera Pawła Janasa o składzie reprezentacji na MŚ. Mundialowy bramkarz przyznał, że jest zaskoczony nie mniej niż inni, ale spokojnie tłumaczył w myśl zasady „dopóki piłka jest w grze…”:
- Trener ma swoją koncepcję i pewnie się nie pomylił. Czekamy. O wyjeździe nikt nie mógł być przekonany.
Przyznał, że nie wiedział, iż Jerzy Dudek znajdzie się poza składem. A na pytanie o odczucie większej presji na siebie jako na Nr 1 skromnie skonstatował, że po nominacjach trenera nikt nie może czuć się numerem 1. Wśród trzech faworytów w Mundialu Artur Boruc wymienił: - Polska, Polska, Polska.
Po niedawnym hucznym i buńczucznym świętowaniu kibiców zdobycia przez Legię mistrzostwa nie można było uniknąć tematu zachowania kibiców na stadionach. Bramkarz nazwał je łobuzerią, którą wobec niedofinansowania polskiej piłki trzeba eliminować przepisami prawnymi.
Piłkarz marzący o grze w FC Barcelona i Manchester United nie skomentował pogłosek o ewentualnym przejściu do londyńskiego Arsenalu. A na hasło „rutyna w Celtic Glasgow” odparł stwierdzeniem, że w każdym meczu chce dać z siebie wszystko, a jako 26-latek ma nadzieję na nabranie doświadczenia. Młodsi pasjonaci piłki zapytawszy, co trzeba robić, by tak grać, usłyszeli: - Pracować, trenować i mieć trochę szczęścia. Osiągnąć taką wprawę, by gra nie była ciężka, ale przyjemna.
Podczas spotkania z Borucem wywiązywały się rozmowy o bardziej prywatnym charakterze. Piłkarz uchylił rąbka tajemnicy – od 2 miesięcy wraz z żoną Kasią spodziewa się dziecka, a więc jak żartowano w perspektywie nie będziemy mieć problemu z bramkarzami. Sama żona wyznała, że swoją odleglejszą przyszłość wiążą wyłącznie z powrotem do Siedlec, bo lubią swoje miasto. Uczestnicy byli ciekawi, czy występy w klubie światowego formatu nie manieryzują i jak piłkarz spędza swój wolny czas. Okazuje się, że skromny zawodnik szkockiego klubu czasem czuje, że woda sodowa uderza mu do głowy, ale czy rzeczywiście, skoro, jeśli nie gra, to najchętniej przebywa z żoną, zabiera ją na kolację i surfuje w sieci?

Numer: 2006 22   Autor: Joanna Dybowska





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *