Gwiazdy „Co słychać?”

Doda Elektroda, czyli Dorota Rabczewska, 22-letnia wokalistka zespołu Virgin, była gościem telewizyjnego programu Duże Dzieci, na który po raz kolejny pojechała humanistyczna klasa Ib mroziańskiego liceum. Doda chętnie udzieliła wywiadu

Jestem sobą...

Gwiazdy „Co słychać?” / Jestem sobą...

– Jaką uczennicą była Dorota Rabczewska?
– Dobrą i zdolną, ale niepokorną i nie za bardzo grzeczną.
– Skąd u pani tyle pewności siebie?
– Wpoili mi ją rodzice, którzy od dziecka powtarzali mi jaka jestem piękna, uzdolniona, wysportowana itd. Z domu wyniosłam pewność siebie, zdecydowanie i mocny charakter. Rodziców opuściłam w wieku czternastu lat – z Ciechanowa przeniosłam się do Warszawy – rodzice mi zaufali, zawsze byli i są przy mnie. Wspierali mnie, kiedy tylko zaczęłam śpiewać, kupili fortepian, jeździli ze mną na festiwale. Bardzo się cieszyli, kiedy występowałam w teatrze Buffo, bo wiedzieli, że realizuję swoje marzenia. Akceptują wszystko, co robię, bo chcą, żebym była szczęśliwa.
– Talent sportowy po ojcu, a muzyka? Muzyka zwyciężyła ze sportem – przypadek czy wybór?
– Trochę przypadek, ale bardziej wybór. Muzyka zawsze pociągała mnie bardziej i to z nią wiązałam swoje największe marzenia oraz plany na przyszłość. Jak widać – udało się. Nie wiem natomiast czy byłabym dobrą sportsmenką, bo jestem niezdyscyplinowana i nie lubię, gdy ktoś mi coś narzuca, a przecież każdy sportowiec musi się podporządkować trenerowi, zasadom panującym w klubie itp.
– Co, zdaniem młodziutkiej artystki, jest najważniejsze w życiu?
– Najważniejsza w życiu jest miłość. Jeśli jej nie ma, żaden sukces, żadne trofea nie są w stanie dać człowiekowi szczęścia.
– Co panią inspiruje do pisania tekstów piosenek? I co powstaje pierwsze: muzyka czy słowa?
– Najpierw powstaje muzyka, do której piszę tekst. Inspiruje mnie wszystko. Czasem moje teksty są odzwierciedleniem mojego stanu ducha i aktualnej sytuacji życiowej, a czasem są po prostu czystą fikcją. Piosenki z płyty „Ficca” są bardzo energetyczne, radosne, są o szczęściu.
– W piosence „Inni przyjaciele” napisała pani „gdy sukces skończy się, zostaniesz sam”. Boi się pani samotności?
– Nie boję się, bo dbam o to, by nigdy nie zostać sama.
– Komu najbardziej zawdzięcza pani sukces, bo dziś talent to za mało.
– Najbardziej zawdzięczam go swojemu uporowi i sile przebicia, ale oczywiście pracuje ze mną sztab ludzi, od Tomka – kompozytora wszystkich przebojów Virgin, poprzez menagera, który dba o wszystkie sprawy organizacyjne i czuwa nad wszystkim, aż po wytwórnię płytową, która finansuje promocję płyt.
– Jak sukces zmienił pani życie? I co radziłaby Doda młodym, którzy marzą o sukcesie?
– Zmienił się oczywiście mój poziom życia, bo pojawiły się większe pieniądze. Rozpoznawalność na ulicy jest teraz stuprocentowa, wszyscy są mili i uczynni, jednak ten stan opisałam właśnie w piosence „Inni przyjaciele”. Polecam, a młodym ludziom, którzy marzą o sukcesie radzę przede wszystkim być sobą i dużo, dużo ćwiczyć, bez względu na dziedzinę, w jakiej jest się uzdolnionym.
– Dziękujemy za rozmowę.

Numer: 2006 14   Autor: Z Dodą rozmawiają: Wioletta Koszel i Jola Kielak





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *