Złodziej cmentarny potrafi doszczętnie ogołocić cały grób, a kradzież wieńca czy kwiatów to codzienność, bo... przed cmentarzem sprzedać można wszystko.

Sposób na hieny

Czy nie byłoby kradzieży, gdyby nie było chętnych do kupowania? Tutaj nie pomoże tłumaczenie się niewiedzą, bo kiedy ktoś stoi przed cmentarzem z jednym kwiatkiem i kilkoma lampkami, to już samo przez się jest podejrzane. I tak skradzione kwiaty, nawet lampki są sprzedawane po raz wtóry i wędrują po kolejnych grobach. Co nie znaczy, że nie jest tak, że tego wieńca dla babci i lampki dla cioci nie mógł podprowadzić nam sąsiad z drugiego końca alejki. Faktem jest, że im mniejsza miejscowość, tym proceder rzadszy, bo tam ludzie się znają, a przynajmniej kojarzą twarze. W większych miejscowościach często nawet nikt nie zareaguje na kogoś zabierającego kwiaty czy lampki.
Jak przeciwdziałać? Można przynosić kwiaty na grób dopiero 1 listopada albo zminimalizować ryzyko kupienia skradzionej lampki zaopatrując się dużo wcześniej w mieście. Pamiętajmy, że sprzedawcy z okolic cmentarzy liczą na nasze roztargnienie lub zapominalstwo, czasem oszczędność. Dlatego często lepiej jest dopłacić te pare groszy i kupić chryzantemy, co do których jesteśmy pewni, że nie stały przed chwilą na grobie sąsiadki. (el)

Data: 02.11.2005





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *