- Przepraszam ja chciałam bilet do Siedlec Zachodnich – takim pytaniem, niby jasnym i prostym można wywołać pewną konsternację na twarzy kasjerki siedleckiego PKP. A dlaczego?
Stacja widmo
Bo nie ma takiej stacji, powiedział pan z informacji na początek. Jak nie ma, jak ostatnio zrobili – oponuję. Po chwili okazuje się, że to biletu nie ma, nie stacji. Dlaczego? – Trzeba kupić do Sabinki, 3 złote – poinstruował mnie pan informator, jak dumnie widniało na plakietce. Dlaczego nie do Zachodnich, bo nikt nie wprowadził do maszyn. Na pytanie, czy to takie skomplikowane usłyszałam, że wcale nie. Jest też sporo osób, korzystających z tego typu połączenia, często jest wygodniejsze niż autobusem miejskim. Ale nawet jadąc z Siedlec Zachodnich „trzeba kupić bilet z Sabinki za 3 złote”. Fakt, że oba przystanki należą do jednej strefy cenowej, która zmienia się co 10 km, ale jeśli wystarczy tylko wprowadzenie do komputerów? Bardziej konkretna była pani z informacji, która pracowała tam następnego dnia, mówiąc, że to sprawa PKP w Warszawie na Lubelskiej, tu nikt nic nie zrobi. Dlaczego tam nie robią? (el)
Data: 09.11.2005
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ