W kontekście przedwyborczych zmagań radny miejski Krzysztof Deniusiuk z klubu SLD podczas majowej sesji spytał prezydenta Symanowicza, na ile godziwie opłacał „nieroba, który wciąż wyjeżdżał w sprawach partii” i kto odpowiada za takie marnotrawienie publicznych pieniędzy.

Liczą Ambroziewicza

Liczą Ambroziewicza

Rachunek przedstawia się interesująco. Wynagrodzenie zastępcy prezydenta od grudnia 2002 r. do października ub. r. to 286 tys. zł brutto z pochodnymi, z czego 44 tys. trafiło do ZUS. Za rok urzędowania w magistracie Robert Ambroziewicz otrzymywał zatem 9 tys. zł. Nie udało mu się zostać nagrodzonym. W ciągu ponad 30 miesięcy władania miastem wiceprezydent 73 dni spędził na urlopie wypoczynkowym, a kolejnych 80 na urlopie bezpłatnym. Równocześnie z telefonu służbowego ponad limit wydzwonił 13,5 tys. zł, o które uszczuplono jego urzędową pensję. Jednak do licznych wyjazdów nie używał auta służbowego. (jod)

Data: 31.05.2006





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *