- Potwierdziła się stara prawda, że nie ma rzeczy niemożliwych. Sugar Blue jest prawdziwym autentykiem, ma charakterystyczne brzmienie, feeling i rasowe, bluesowe frazowanie – tak recenzuje sobotni koncert wirtuoza harmonijki Jarosław Polit.
Uszami Polita

- Kompozycje Sugara sąsiadowały ze standardami Jamesa Cottona, Muddy Watesa, Willie Dixona i Juniora Wellsa. Brawurowe wykonanie Hoochie Coochie Man wywołało aplauz na widowni. Ale piorunująca okazała się dopiero łatwość, z jaką Sugar wydobywał myśli z instrumentu. Kaskady dźwięków grane w superexpresowych tempach, podciągane dwudźwięki, blokowanie językiem, granie akordowe – to robiło wrażenie nawet na niewtajemniczonych uszach.
Jednak nie techniczne sztuczki okazały się siłą tego koncertu: muzycy grali z ogromnym zaangażowaniem, energią i radością, co momentalnie wyczuła mińska publiczność, entuzjastycznie reagując na każdy gest ze sceny. Między grającymi a słuchaczami szybko nawiązała sie więź, która sprawiła, że koncert taki wspomina się jeszcze długo i z ogromną przyjemnością.
Na bis muzycy zagrali rock and rolla, a przy kolacji Sugar opowiadał wiele anegdot o muzykach, z którymi współpracował. Czy wiecie, że miliarder Mick Jagger to skąpiec, który nigdy nie daje napiwków, a Frank Zappa wybierał hotele tylko z łóżkami powyżej 3 m długości? (jzp)
Data: 11.07.2007
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ