Podstołeczna gmina i miasto Halinów należy do piękniejszych zakątków prawobrzeżnego Mazowsza. Postępująca szybko urbanizacja gminy, a przy tym walory przyrodnicze, jak lasy, stawy i bagna czynią ją atrakcyjną.
Malaria to za mało
Jednak dla przyjeżdżających pociągami do Halinowa wizytówką jest przystanek kolejowy i teren przyległy. A tutaj jest syf i malaria. Wiaty poczekalniowe są zdewastowane, nie tylko potłuczone szyby boczne, ale także naruszone dachy i ławki, a na ścianach bród i głupie napisy. W obrębie poczekalni: butelki po winie i piwie, puszki i szklanki jednorazowego użytku, a na całych peronach tysiące petów, torebki papierowe, opakowania po papierosach, szkło butelkowe itp. Nikt tego nie sprząta, chyba tylko święta ziemia, dająca życie roślinom, w które wrasta bród. Gospodarzem gminy jest burmistrz miasta Halinowa. Czyżby władza gminy nie miała środków nacisku na likwidację takiego stanu rzeczy? Chyba w Polsce są czynniki, które zajmują się ładem, porządkiem i ochroną mienia publicznego! Trzeba byłoby im przypomnieć obowiązki, a wandali i niechlui poskromić. Jesteśmy narodem cywilizowanym, a dotyczy to również, przepraszam, mieszkańców i władz Halinowa. Czekamy na reakcję. (fz)
Data: 08.08.2007
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ