W ósmą rocznicę powstania mińskiego oddziału Skok Stefczyka zorganizował w kinie koncert z biesiadą.
Skok na Turnaua

- Zaprosiliśmy do Mińska Mazowieckiego Grzegorza Turnaua, bo lubimy poezję śpiewaną po krakowsku - wyznała szefowa mińskiej Kasy Stefczyka, Ewa Roszkowska-Kleszcz, mieszkanka gminy Halinów.
W piątek tuż po 19.00 artysta dumnie wkroczył na scenę, uprzedzając wcześniej o zakazie robienia jakichkolwiek zdjęć czy nie daj Boże - kręcenia filmu. Wszyscy przyjęli te ograniczenia z wyrozumiałością osłodzoną śpiewanymi lirykami.
Niestety, Turnau koncertowy w niczym nie przypomina poetycznego barda. Przeboje jakby te same, ale głośny akompaniament zabijał resztki romantyzmu. A może Turnau, wspominający Piotra Skrzyneckiego, który go również wylansował w „Piwnicy pod Baranami” pomyślał, że każda pozakrakowska prowincja lubi tylko tzw. mocne uderzenia?
Mimo hałasu oklaski nie milkły, a nawet doszło do bisu. Potem już - zamiast zdjęć z koncertu - fotografie smakujących wino, kanapki i ciasto zaproszonych na rocznicę gości.
- Tak już będzie w każdy rocznicowy październik - obiecywała szefowa mińskiego Skoku, firmy z tradycjami ponad wiekowymi. Szkoda tylko, że Turnau minął się z atmosferą imprezy, dając łomot zamiast poezji. (fz)
Data: 24.10.2007
Komentarze
DODAJ KOMENTARZ