Prawie 20 milionów niewydanych w 2007 roku, 15 milionów długu, leżąca budowa basenu, marne widoki na port cywilny, 70 ulic bez odwodnienia i z powybijanymi dziurami, fekalia na posesjach to obraz Mińska Mazowieckiego malowany krasomówczymi ustami radnych.

Nadzieja w tablicach

Ale jest wreszcie pozytywna jaskółka - to nowe tablice z nazwami ulic, które pokazał kolegom radny Ryszard Sztorc (na zdjęciu). Są naprawdę urokliwe, w mińskich kolorach (z czerwonym powiatowym) i być może niedługo ujrzelibyśmy je na skrzyżowaniach ulic.
Nie zobaczymy, bo oto burmistrz Grzesiak zaproponował (i słusznie), że jeśli powstaną osiedla (a być może nawet dzielnice) miasta, to bezsensem byłoby nie umieścić na tablicach ich nazw. Jednak osiedla to nie tak rychła przyszłość, bo - jeśli mają być prospołeczne - trzeba poczekać na ordynację wyborczą. Podobno ma być większościowa w takich 40-tysięcznych metropoliach jak Mińsk.
No to czekamy, a tablice niech sobie poleżą w pamięci naszych czytelników. Obyśmy tylko jak najszybciej zapomnieli o ulicy Sendomierskiej, bo tak pisanej w Mińsku Mazowieckim nie ma. A może idzie nowe? (jzp)

Data: 13.03.2008





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *