Drodzy Czytelnicy

Idą święta! Z wykrzyknikiem, bo zanosi się, że mimo kryzysu, każdy z nas zainwestuje w jedzenie i prezenty aż 950 złotych. To o 5 procent więcej niż w ubiegłym roku, co z kolei oznacza, że albo jesteśmy bogatsi, albo... No właśnie, znowu się zapożyczymy u życzliwych nam bogaczy lub – nie daj Boże – w banku

W sieci MAMONY

Drodzy Czytelnicy / W sieci MAMONY

Polacy są obecnie zadłużeni w bankach na prawie 35 miliardów złotych. Oznacza to, że każdy dorosły mieszkanie wsi czy miasta ma do spłaty 1250 zł. Ale suma każdego dłużnika to już średnio 16 tysięcy złotych. Ktoś może od razu zripostować, że nie jest tak źle, skoro nasze oszczędności są dużo większe, bo przekraczające... 900 miliardów złotych, czyli każdy z nas – dorosłych zaoszczędził średnio ponad 30 tysięcy. Niemożliwe? A jednak to prawda, która w przyszłym roku może się okazać katastrofą.
– Nie wierzmy bankom... bankierzy to oszuści – krzyczą ekonomiści wierzący w finansową apokalipsę, czyli samoujawnienie oszukańczych praktyk banków. Już zewsząd słychać głosy, że to właśnie banki przejęły kontrolę nad rządami i stworzyły system nowoczesnego niewolnictwa. Jest bowiem tak, że potrzebujący pieniędzy biorą kredyty, a dług bankowy wywołuje przymus pracy, od której zadłużeni nigdy się nie uwolnią. I o to chodzi, by wciągnąć nas w spiralę wirtualnego pieniądza. Tak, już prawdziwej waluty jest niewiele, a wymienialnej na złoto nie ma wcale, bo pieniądze biorą się z... długu. Nie ze sprzedaży czegokolwiek, nie z naszych oszczędności, nawet nie z lichwiarskich procentów, a z powietrza, czyli wirtualu. Nie trzeba ich nawet drukować, bo są tylko liczbami zapisanymi na bankowych kontach.
Tak się dzieje w wielkich bankach korporacyjnych, ale tylko patrzeć, gdy wirtualny pieniądz dosięgnie nawet najmniejszych kas oszczędnościowo-pożyczkowych. Wystarczy poluzowanie lub zniesienie funduszu gwarancyjnego, dzięki któremu bank jest ubezpieczony, a my jesteśmy przekonani, że nawet jego bankructwo uchroni nas od straty oszczędności.
Co więc robić, gdy już nic nie jest pewne? Skoro pieniądze biorą się z niczego, to nie musimy spłacać kredytu? Oczywiście, bo bank nie ponosi wtedy żadnych strat, ale zawsze może nas zlicytować lub zapędzić do roboty.
Fachowcy radzą, by nie korzystać z usług bankowych, a realne pieniądze inwestować w nieruchomości lub usługi, gdzie następuje przepływ pieniądza. Może to być lokal do wynajęcia lub – nie tylko na wypadek głodu – ziemia dająca plony. Także złoto i srebro, których wartość będzie rosła wraz z malejącą wartością pieniądza.
A co z kredytami? Można brać, ale tylko na realizację pomysłów szybko przynoszących zysk i równie szybko spłacić. Na konsumpcję zadłużają się głupcy. Lepiej na święta wprosić się do rodziny czy przeżyć je o chlebie i wodzie niż dawać zarobić bankowym oszustom. A jeśli rzeczywiście potrzebujemy wsparcia – poszukujmy przyjaciół, którzy dadzą nam zarobić na świąteczne frykasy.
Mam wielką pewność, że czytający te ostrzeżenia już wiedzą, czym pachną banki i mają oszczędności na tegoroczne święta. A te gromadzone na kontach trzeba jak najszybciej zainwestować, bo wszystko może się zawalić bez żadnego ostrzeżenia.

Numer: 2011 51   Autor: Wasz Redaktor





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *