Koniec "Domu Muzyki" w Rudzie

Na cztery dni przed samorządowymi wyborami przewodniczący Stowarzyszenia z Artystami Niepełnosprawnymi „Dom Muzyki” Andrzej e-moll Kowalczyk zwołał konferencję prasową poświęconą niewesołej sytuacji finansowej stowarzyszenia i możliwości odstąpienia od dokończenia budowy tegoż Domu z braku funduszy i wykonawcy

Dziury e-molla

Koniec

Konferencja była trzygodzinną deliberacją o tym, jak to się stało, że Andrzej e-moll Kowalczyk i Andrzej Kuć z serdecznych przyjaciół stali się wrogami. Przed laty połączyła ich wspólna idea budowy domu dla tych muzyków, którym koncertowe życie nie wyszło na dobre. Pierwszy koncert w Rudzie (grubo ponad 5 tys. widzów) utwierdził i działaczy, i obserwatorów co do słuszności przedsięwzięcia. Inwestor – świeżo powołane stowarzyszenie „Dom Muzyki” znalazło wykonawcę inwestycji – firmę Akpol Elizy i Andrzeja Kuciów. Wielka przyjaźń trwała bezkonfliktowo do chwili, gdy koszty budowy ponosił jej wykonawca. Niesnaski zaczęły się od momentu, gdy Andrzej Kuć zaczął domagać się zwrotu poniesionych nakładów. Przyciśnięty do muru Andrzej Kowalczyk zaczął się gorączkowo rozglądać za sponsorami i kredytodawcami. Nużyły go częste wojaże po całym kraju, próbował problemami niepełnosprawnych muzyków zainteresować media z TV włącznie. Wsparcie znajdował w różnych instytucjach. Ostatnio pół miliona otrzymał z mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego, a mińska MKRPA dotowała corocznie koncert rockowy „Wolni od zła”.
Kowalczyk i jego sympatycy-wolontariusze dwoili się i troili, by upchnąć cegiełki na budowę „Domu Muzyki”. Temu celowi były poświęcone koncerty charytatywne w trasach po całym kraju. Brała w nich udział plejada znanych muzyków rockowych, jazzowych i bluesowych. Ale czy charytatywnie? Tu zaczęły się plotki, domysły i pomówienia. Na konferencji e-moll przyznał, że niektórym muzykom płacił za występ, bo dlaczego artysta ma występować za darmo, skoro zatrudnieni do obsługi imprezy technicy i sprzątacze biorą pieniądze.
Na tym tle, jak i na temat spłaty długu Andrzejowi Kuciowi, dochodziło do różnicy zdań pomiędzy przewodniczącym Kowalczykiem i jego najbliższym otoczeniem. Wolontariusze przegrali – sześcioro z nich odeszło dobrowolnie albo pod naciskiem. Największe pretensje Kowalczyk ma do Moniki Rozalskiej, która pełniąc funkcję skarbnika stowarzyszenia, rozliczała wydawane pieniądze. Tak się złożyło, że kontrola z PFRON-u zakwestionowała podwójną dotację z tej instytucji – jedną z Warszawy, drugą z mińskiego PCPR. W poprzednich latach jakoś taka dotacja była akceptowana. Konsekwencją tego jest wstrzymanie dotacji PFRON-u na trzy lata. Druga dziura w budżecie stowarzyszenia powstała, kiedy pół miliona z Urzędu Marszałkowskiego wpłacone zostało na konto Andrzeja Kucia na dokończenie budowy. Właściciel Akpolu potraktował wpłatę jako zwrot zadłużenia, które obecnie wynosi jeszcze 70 tys. zł. Taki niespodziewany obrót spraw wywołał u e-molla załamanie psychiczne, którego następstwem był pobyt w warszawskiej klinice psychiatrycznej.
Pomysłodawca i propagator idei „Domu Muzyki” w tej chwili czarno widzi jego przyszłość. Bez dotacji, przez trzy lata, kontynuacja prac budowlanych jest niemożliwa. Nie podejmie się jej bez finansowych gwarancji nauczona złym doświadczeniem firma Akpol. Trzeba będzie więc zrezygnować ze społecznej akcji i sprzedać niedokończoną budowę, by pospłacać długi, których sporo narosło. Urzędowi Marszałkowskiemu za niedopełnienie warunków dotacji należy oddać np. prawie 300 tys. zł. Pewnie szukający okazji nabywca znajdzie się bez problemu. Problem będzie w tym, czy zechce on kontynuować zaczęte dzieło i powstanie prywatny dom niepełnosprawnych muzyków.
PS Tegoroczny festiwal „Wolni od zła” odbędzie się 23 listopada w formie poetycko-muzycznej prezentacji, którą poprowadzi Andrzej Poniedzielski.

Numer: 2006 46   Autor: Józef Lipiński





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *