Gmina Mińsk MazowieckiPodmińskie inwestycje

Wójt Piechoski ma szczęście do radnych, którzy nie chcą, by się przepracowywał. Na koniec drugiej kadencji wyda więc o prawie sześć milionów mniej, by nie zadłużać gminy o kolejne 15 milionów.  Skąd taka opiekuńczość opozycji? Są głosy, że to raczej figlarna kara niż nagroda, bo obcięte fundusze stawiają władze w inwestycyjnym rozkroku. Mało kto się tylko spodziewał, że rozdającym budżetowe karty stanie się niedawny sojusznik wójta, radny Jerzy Nowak...

Wymiary kary

Wszystko grało jak należy. Projekt budżetu był prezentowany na poprzedniej sesji, wójt poparł dwie poprawki, komisje nie miały uwag, a przewodnicząca Jolanta Bąk odczytała pozytywną opinie RIO...
Zaczął radny Rońda od nakładek bitumicznych, które nie wypaliły w 2017 roku i wspólnych inwestycji z powiatem i miastem.
Wójt ujawnił, że w czasie rozmów z przedstawicielami Mińska Mazowieckiego padła propozycja, żeby gmina przejęła w całości inwestycję na ul. Żwirowej, a miasto przejmie do realizacji ul. Arynowską. Radny stwierdził, że nie ma tego w części opisowej projektu budżetu, ale komisja budżetu i inwestycji zaopiniowała pozytywnie przedstawiony projekt budżetu. Do komisji budżetowej nie wpłynęły żadne inne wnioski od komisji stałych.

To był jednak tylko niewiele znaczący wstęp, bo rewolucję uczynił radny Nowak. Zaniepokoiło go przede wszystkim to, że akurat na rok wyborczy wójt przedstawił tak przeszacowany projekt  budżetu. Potrzebna więc korekta wydatków w trosce o budżet, bo prawdziwe wyzwania w inwestycjach są dopiero przed nami, czyli kanalizacja w południowej stronie gminy w kierunku zachodnim.  Skala tych inwestycji będzie nieporównywalnie większa niż ta, która jest teraz realizowana, więc nie jest to nic innego jak dbanie o bezpieczeństwo budżetu na przyszłe lata. Nie ma sensu już dzisiaj zadłużać się na takie kwoty. Aby wójt mógł zrealizować inwestycje przedstawione w projekcie budżetu, to musiałby zaciągnąć kredyt w wysokości 15,5 mln zł. Do niego doda się jeszcze deficyt z tego roku w wysokości ok. 11 milionów i mamy zarząd komisaryczny. Tymczasem odpowiedzialność za budżet gminy ciąży też na radnych...

By nie doprowadzić do katastrofy zaproponował radykalne zmiany do projektu budżetu na 2018 r. Cięcia nie ominęły kanalizacji, taboru GZGK oraz licznych nakładek i dróg. W tym, zamiast Żwirowej za 400 tys. zł, wpisać Arynowską za 200 tys. zł. Zmiany zakładały nie tylko zmniejszenie środków, ale także ich zerowanie. To nie tylko drobne inwestycje, ale też 15 tysięcy na promocję gminy i 5 tysięcy na pomoc policji.
Po zsumowaniu wszystkich zmian odchudzili wydatki o prawie 6 milionów, ale bez pomniejszania pozycji, na które gmina ma otrzymać dofinansowanie unijne w kwocie ok. 7 mln zł.
Radny Nowak pytał, co przyświecało wójtowi przy tworzeniu takiego projektu budżetu w roku wyborczym i bardzo prosił o stonowane emocje, bo być może te pozycje nigdy nie znalazłyby się w budżecie, gdyby wójt wystąpił z takim budżetem, jak w poprzednim roku i we wcześniejszych latach.

Przewodnicząca Bąk zaś tłumaczyła, że zamierzonym celem nie było uderzenie w kogoś, a tylko hamowanie zadłużenia, by wójt nie mógł robić, co by chciał. Podpisuje się pod wnioskiem zgłoszonym przez Nowaka, ale nie jest osobą, która tnie pozycje z głupoty lub z zemsty, o czym świadczy ulica Sosnowa w Barczącej.
Uważa też, że projekt budżetu został przeszacowany maksymalnie i przedstawiony w takiej formie, aby poniekąd skłócić się, więc nie można dać ponieść się emocjom. Każdy radny ponosi ogromną odpowiedzialność i potem przez wiele lat będzie się ciągnął za nim smród, jeśli zagłosuje za tymi inwestycjami. Nie mogli pozwolić na wyborczą kiełbasę.

Po takich cięciach i ich uzasadnianiu wybuchła dyskusja, ale o niej za tydzień...

Numer: 8 (1064) 2018   Autor: J. Zbigniew Piątkowski





Komentarze

DODAJ KOMENTARZ

Wpisz nick.

Nick *

Nieprawidłowy adres e-mail.

Adres e-mail *

Wpisz treść wiadomości.

Treść wiadomości *